Minister spraw zagranicznych Francji Laurent Fabius ogłosił, że w sobotę uda się do Moskwy, gdzie tego dnia odbędą się obchody 70. rocznicy zakończenia II wojny światowej, bojkotowane przez większość krajów zachodnich.
- Nie będę na defiladzie w ścisłym tego słowa znaczeniu (na Placu Czerwonym - red.), ale złożę wieniec i później udam się na Kreml - oświadczył szef francuskiego MSZ w radiu Europe 1.
Świętowanie z pompą
Rosja będzie w sobotę z wielką pompą świętować zwycięstwo nad nazistowskimi Niemcami; w ramach pokazu siły zorganizowana zostanie m.in. parada wojskowa na niespotykaną skalę. Ze względu na rolę Rosji w konflikcie na Ukrainie większość przywódców krajów zachodnich nie przyjęło zaproszenia od prezydenta Władimira Putina na obchody Dnia Zwycięstwa. Nie będzie w Moskwie 9 maja m.in. kanclerz Niemiec Angeli Merkel oraz prezydenta USA Baracka Obamy.
Kilka innych krajów postanowiło wysłać swych przedstawicieli do Moskwy, ale nie będą oni uczestniczyć w obchodach. W defiladzie nie wezmą udziału m.in. prezydent Czech Milosz Zeman i premier Słowacji Robert Fico. Kanclerz Merkel przyjedzie do Moskwy 10 maja i razem z prezydentem Putinem złoży wieniec na Grobie Nieznanego Żołnierza. Następnie weźmie udział we wspólnej konferencji prasowej.
"Historii nie da się zmienić"
- Prezydent Francji Francois Hollande nie może tam pojechać, gdyż będzie na Kubie, ale chcemy być reprezentowani na szczeblu ministerialnym - oświadczył Fabius. - To historia, Rosjanie stracili dziesiątki milionów ludzi w wojnie, historii nie da się zmienić - mówił szef francuskiej dyplomacji.
Jak dodał, Francja odgrywa "bardzo ważną rolę w szukaniu rozwiązania" konfliktu na Ukrainie. - Rozmawiamy z Rosjanami - podkreślił i dodał, że nie chodzi o to, by jednego dnia rozmawiać, a następnego dnia nie jechać do Rosji.
Kreml może liczyć na obecność 9 maja w Moskwie przywódców Cypru Nikosa Anastasiadisa, Chin Xi Jinpinga, Indii Narendry Modiego i Kuby Raula Castro. W obchodach weźmie udział 22 spośród 68 zaproszonych gości, w tym sekretarz generalny ONZ Ban Ki Mun i szefowa UNESCO Irina Bokowa.
Autor: asz\mtom / Źródło: PAP