Co przyniesie szczyt Trump - Kim? Odpowiadamy na najważniejsze pytania


Na jakim etapie są rozmowy amerykańsko-północnokoreańskie? Co osiągnięto do tej pory? Jaki jest cel spotkania Donalda Trumpa z Kim Dzong Unem w Wietnamie i czego po tym spotkaniu można się spodziewać? Jaka jest w tym wszystkim rola Chin? Na pytania tvn24.pl odpowiadają dr Marcin Przychodniak i dr Oskar Pietrewicz, analitycy programu Azja i Pacyfik w Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych. W środę od godziny 8.00 na antenie TVN24 BiŚ program specjalny poświęcony szczytowi.

W środę i czwartek Donald Trump spotka się w Hanoi na drugim szczycie z przywódcą Korei Północnej Kim Dzong Unem. Obaj liderzy spotkali się po raz pierwszy w czerwcu 2018 roku w Singapurze i od tego czasu obie strony prowadzą negocjacje w sprawie szczegółów denuklearyzacji północnokoreańskiego reżimu. Jak dotąd nie ogłoszono wiążących uzgodnień w tej sprawie.

Na jakim etapie są rozmowy amerykańsko-północnokoreańskie? Co osiągnięto do tej pory?

Oskar Pietrewicz: Szczyt w Singapurze w czerwcu ubiegłego roku z jednej strony był wydarzeniem historycznym – pierwszy raz doszło do spotkania przywódcy Korei Północnej z urzędującym prezydentem USA. Z drugiej strony wydarzenie to nie przyniosło przełomu w żadnej z kluczowych spraw dotyczących zarówno stosunków dwustronnych, jak i sytuacji w regionie. W przyjętym na szczycie oświadczeniu znalazły się ogólnikowe deklaracje stron dotyczące woli poprawy stosunków wzajemnych, działań na rzecz budowy trwałego pokoju na Półwyspie Koreańskim i denuklearyzacji.

W kolejnych miesiącach ujawniły się różnice zdań w interpretacji ogólnych postanowień szczytu singapurskiego. Amerykanie oczekiwali, że Koreańczycy z Północy podejmą kolejne, wiarygodne działania na rzecz denuklearyzacji. Z kolei władze w Pjongjangu sprzeciwiały się amerykańskiej polityce "jednostronnych żądań" i sygnalizowały, że czekają na "odpowiednie kroki" ze strony USA, licząc najpewniej na złagodzenie sankcji. Wielomiesięczny impas w negocjacjach sprawił, że jak dotąd stronom nie udało się wypracować szczegółów. Mimo wszystko istotnym osiągnięciem ostatnich kilkunastu miesięcy jest to, że dochodzi do częstych spotkań dyplomatów z obu państw. Negocjacje, choć żmudne i długotrwałe, wydają się lepszym rozwiązaniem niż choćby sytuacja z 2017 roku, kiedy w wyniku kolejnych testów nuklearnych i rakietowych KRLD oraz ostrej retoryki Donalda Trumpa i manewrów wojsk amerykańskich doszło do eskalacji napięć na Półwyspie.

Rozmowy i prowokacje: stosunki USA - Korea PółnocnaPAP/Reuters

Jaki jest cel spotkania Kim – Trump w Wietnamie?

Oskar Pietrewicz: Obie strony deklarują, że celem szczytu w Hanoi ma być implementacja wspólnego oświadczenia przyjętego w Singapurze. Nie musi to jednak oznaczać doprecyzowania którejkolwiek z kwestii podjętych w czerwcu zeszłego roku. W interesie obu stron jest przede wszystkim utrzymanie dialogu politycznego na najwyższym szczeblu. Dla Korei Północnej rozmowy z USA są istotnym elementem legitymizacji rządów Kim Dzong Una i wzmocnienia jego pozycji na arenie międzynarodowej. Z kolei dla prezydenta Trumpa kolejne spotkanie z przywódcą KRLD ma służyć podkreśleniu, że robi coś, czego nie zrobił żaden z jego poprzedników. Z jednej strony może to służyć przykryciu problemów w polityce wewnętrznej, a z drugiej być wykorzystane w kampanii wyborczej do wyborów prezydenckich w 2020 roku.

Czego można oczekiwać po najnowszym spotkaniu?

Oskar Pietrewicz: Nie można wykluczyć powtórki ze szczytu singapurskiego, a więc przyjęcia kolejnego bardzo ogólnikowego oświadczenia. Świadczyłoby to o trudnej do przezwyciężenia różnicy zdań między Koreą Północną a KRLD w najbardziej wrażliwych kwestiach jak denuklearyzacja czy złagodzenie sankcji. Z drugiej strony być może USA i Korea Północna zdecydują się na pewne ustępstwa – Korea Północna zgodzi się na wpuszczenie obserwatorów międzynarodowych do ośrodka nuklearnego w Jongbjon, a USA zgodzą się na złagodzenie sankcji w postaci otwarcia międzykoreańskiego wspólnego kompleksu przemysłowego w Kaesongu.

Wśród tematów, które mogą zdominować szczyt może pojawić się również deklaracja o zakończeniu stanu wojny. Taki dokument nie miałby co prawda znaczenia prawnomiędzynarodowego, ale byłby przejawem chęci budowy zaufania w stosunkach dwustronnych. Innym działaniem w tym kierunku byłoby ustanowienie amerykańskiego biura łącznikowego w Korei Północnej, za pośrednictwem którego dochodziłoby do częstszych kontaktów między dyplomatami.

Wojna koreańska 1950 - 1953DPA

Jak Chiny oceniają dotychczasowe rozmowy amerykańsko-północnokoreańskie? Czy Chinom zależy na powodzeniu rozmów Kim – Trump? Co powinno zawierać ewentualne porozumienie amerykańsko-północnokoreańskie, by zyskało przychylność Pekinu?

Marcin Przychodniak: W polityce Chin na Półwyspie Koreańskim najważniejsze są trzy elementy: stabilizacja (w obawie przed katastrofą humanitarną), denuklearyzacja (w obawie przed rozszerzaniem elitarnego klubu państw posiadających broń atomową) i ograniczanie obecności USA (jako element strategicznej rywalizacji). Po rozmowach Xi Jinping - Kim Dzong Un władze ChRL zrozumiały, że prawdopodobieństwo denuklearyzacji w KRLD jest niewielkie. Za bardzo obecny reżim obawia się utraty władzy i związanych z tym konsekwencji wynikających np. z popełnionych naruszeń praw człowieka. Broń atomowa to osobista gwarancja kontynuacji rządów przez Kim Dzong Una, ale także realizacji reform gospodarczych, bez - w odróżnieniu do wcześniejszych koncepcji chińskich - "otwarcia na świat". Dlatego też dla Chin nie denuklearyzacja jest priorytetem (jako nierealna), ale stabilizacja sytuacji zarówno w samej Korei Północnej, jak i w jej relacjach z państwami regionu.

Chiny wspierały rozpoczęcie i kontynuację rozmów z USA przez Kim Dzong Una (m.in. zwiększając i zmniejszając dostawy towarów w ramach reżimu sankcyjnego) ponieważ, po pierwsze: zdejmuje to z ChRL dużą część odpowiedzialności za rozwój sytuacji i stawia w pozycji recenzenta polityki amerykańskiej, po drugie: bez udziału USA (zwłaszcza za czasów nieprzewidywalnej prezydentury Trumpa) nie jest możliwe, aby ewentualne porozumienie, a co za tym idzie stabilizacja sytuacji na półwyspie miała trwały charakter.

Ewentualne porozumienie w Hanoi - nawet bez wiążących decyzji i sposobów ich implementacji, jak podczas poprzedniego szczytu w Singapurze - jest korzystne dla Chin. Nie tylko uspokaja sytuację, ale oznacza, że proces uwiarygodniania reżimu Kim Dzong Una w społeczności międzynarodowej jest kontynuowany. To z kolei oznacza, że wszelkie działania konfrontacyjne - niebezpieczne dla ChRL - stają się jeszcze mniej prawdopodobne. Przy nastawieniu USA na zmniejszanie obecności wojskowej na świecie powoduje też, że maleje np. regionalne znaczenie Japonii, a Korea Południowa staje się jeszcze bardziej zależna od decyzji amerykańskich. Brak konfrontacji ze strony KRLD powoduje jednak, że ryzyko wyścigu zbrojeń z tym związane jest mniejsze.

Z tej perspektywy Chiny oceniają, że rozmowy przebiegają pozytywnie, tj. zbliżają strony do porozumienia, które da północnokoreańskiemu przywódcy legitymację międzynarodową i umożliwi dalsze zmiany w Korei Północnej, co jednocześnie przyczyni się do stabilizacji. Deklaracje dotyczące denuklearyzacji (np. usunięcia przez Koreę Północną części infrastruktury) byłyby dla Chin ważne (to mimo wszystko nadal chiński priorytet), ale nie będą one zanadto podkreślać braku realnych możliwości ich weryfikacji. To nie jest istotne, bo ChRL i tak jest świadoma, że Kim Dzong Un z broni atomowej nie zrezygnuje. Istotnym elementem dla ChRL byłoby jednak powiązanie tych deklaracji np. z kwestią obecności wojsk USA w Korei Południowej, czy wspólnych ćwiczeń z południowokoreańskimi siłami zbrojnymi. Chiny oczekiwałyby również, aby deklaracjom o denuklearyzacji towarzyszył np. sygnał ze strony USA o możliwym zniesieniu części sankcji wymierzonych w Koreę Północną.

Spotkanie przywódców USA i Korei Północnej w WietnamiePAP/Reuters

Autor: Maciej Tomaszewski / Źródło: tvn24.pl

Tagi:
Raporty: