To prawdopodobnie ambasada USA w Berlinie kierowała akcją amerykańskich służb wywiadowczych, której celem była inwigilacja kanclerz Niemiec Angeli Merkel - donosi niemiecki dziennik "Sueddeutsche Zeitung".
Jak twierdzi gazeta, taki wniosek nasuwa się po lekturze materiałów, będących w posiadaniu byłego współpracownika amerykańskich służb specjalnych Edwarda Snowdena.
W dokumentach Agencji Bezpieczeństwa Narodowego (NSA) znajduje się numer telefonu komórkowego Merkel oraz adnotacja, że prowadzona jest przeciwko niej akcja podsłuchowa. Jako centrum operacji wymieniona jest w zakodowanej formie ambasada USA w Berlinie. Jako instytucja odpowiedzialna za podsłuch wymieniona jest Special Collection Service (SCS) - jednostka specjalna, kierowana wspólnie przez NSA i CIA. Działa ona w amerykańskich ambasadach na świecie, w większości krajów niejawnie. Tylko niektóre kraje wyraziły zgodę na jej działalność. Jak podkreśla "SZ", władze Niemiec nie wyraziły takiej zgody.
Zniesmaczona Europa
W środę "Der Spiegel" napisał, że Merkel mogła być obiektem inwigilacji prowadzonej przez amerykańskie służby wywiadowcze. Według redakcji amerykańskie służby przez lata namierzały prywatny telefon komórkowy pani kanclerz.
Niemiecka kanclerz przeprowadziła rozmowę telefoniczną z prezydentem USA, podkreślając, że gdyby informacje o jej inwigilowaniu miały się potwierdzić, jednoznacznie potępia takie praktyki i uznaje je za całkowicie niedopuszczalne. - Byłoby to poważnym naruszeniem zaufania. Należy niezwłocznie zaprzestać takich praktyk - powiedział w środę rzecznik niemieckiego rządu Steffen Seibert. Rzeczniczka amerykańskiej Agencji Bezpieczeństwa Narodowego (NSA) powiedziała "Spieglowi": - Prezydent zapewnił panią kanclerz, że Stany Zjednoczone nie kontrolują jej połączeń i nie będą tego czyniły (w przyszłości).
Redakcja zauważa, że nie wiadomo, czy wypowiedź przedstawicielki NSA dotyczy także przeszłości. Najnowsze doniesienia, że Merkel była celem amerykańskiej inwigilacji przesłoniły też pierwszy dzień obrad szczytu Unii Europejskiej. Szef Rady Europejskiej Herman Van Rompuy powiedział na konferencji prasowej, że te informacje wywołały "głębokie zaniepokojenie" u Europejczyków.
Autor: mtom / Źródło: PAP