Syryjska armia podała, że w prowincji Idlib, gdzie trwa ofensywa przeciwko rebeliantom, doszło w niedzielę do strącenia przez Turcję dwóch samolotów. Zbombardowano także pas startowy lotniska wojskowego w Aleppo - podała turecka agencja Anatolia.
Agencja Anatolia podała, że zaatakowane w niedzielę przed południem przez tureckie samoloty syryjskie lotnisko wojskowe Najrab, położone w prowincji Aleppo, po zbombardowaniu pasa startowego nie nadaje się do użytku.
Dowództwo sił zbrojnych Syrii wydało natomiast komunikat, z którego wynika, że dwa zestrzelone samoloty zostały najpierw przechwycone przez lotnictwo tureckie.
Zamknięto przestrzeń powietrzną w północno-zachodniej części Syrii
Mające siedzibę w Londynie Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka sugerowało początkowo, że strącenia dwóch samolotów dokonali bojownicy wspierani przez Turcję. Rebelianci walczący z reżimem prezydenta Syrii Baszara el-Asada mieli to potwierdzić w komunikacie.
Doniesienia z Syrii, w tym wydany w niedzielę komunikat dowództwa sił tego kraju, wskazuje jednak, że za atakiem rakietowym stała armia turecka, która jest zaangażowana zbrojnie w Idlibie. Według rządowych mediów piloci obu myśliwców katapultowali się z zestrzelonych maszyn ze spadochronami i udało im się uciec.
W związku niedzielnym incydentem dowództwo armii syryjskiej wydało oświadczenie o zamknięciu przestrzeni powietrznej w całej północno-zachodniej części kraju, gdzie położony jest Idlib. Od tego momentu nie mają w niej prawa się znaleźć żadne obce samoloty czy drony.
"Każdy samolot, który naruszy naszą przestrzeń powietrzną, będzie traktowany jak obiekt nieprzyjacielski i zostanie zmuszony do lądowania" - napisano w komunikacie, który podała do wiadomości publicznej syryjska agencja państwowa SANA.
Odwet Ankary
Wiadomość o zestrzeleniu syryjskich maszyn znalazła się w głównych wydaniach największych mediów tureckich. Agencja Anatolia przypomniała, że nastąpiło to po zestrzeleniu jednego z tureckich dronów w niedzielę rano i było krokiem odwetowym ze strony Ankary.
W ciągu ostatnich tygodni doszło do eskalacji przemocy między siłami tureckimi i syryjskimi w Idlibie. W czwartek 27 lutego 33 tureckich żołnierzy zginęło w nalotach sił syryjskich. Była to największa liczba ofiar śmiertelnych po stronie tureckiej w ciągu jednego dnia, od zaangażowania się Ankary w konflikt w Syrii w 2016 roku.
Z kolei w piątek i w sobotę blisko 90 syryjskich żołnierzy, a także bojowników lojalnych wobec sił Asada zginęło w tureckich atakach odwetowych - wynika z informacji Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka z siedzibą w Londynie.
Po czwartkowym ataku władze Turcji zdecydowały, że siły zbrojne Syrii będą traktowane jak "siły wroga". Tureckie źródła wojskowe podały zaś, że będą prowadzić intensywny ostrzał artyleryjski celów, o których wiadomo, że należą do reżimu Asada. Niedzielne ataki tureckiego lotnictwa wpisują się w tę strategię.
Rośnie liczba uchodźców
Tureckie media podkreślają w niedzielę, że użycie przez Syrię lotnictwa, które bombarduje w Idlibie również cele cywilne, jest od dłuższego czasu uważane za sposób Damaszku na uzyskanie przewagi militarnej w Idlibie. Syria stosuje tę metodę przy znaczącym wsparciu lotnictwa Rosji.
Turcja, która wspiera w Syrii antyrządową opozycję, w ostatnich tygodniach wysłała tam tysiące żołnierzy i ciężarówek ze sprzętem wojskowym, aby powstrzymać ofensywę sił prezydenta Asada.
Idlib był do niedawna ostatnim bastionem rebeliantów, jednak siły syryjskie opanowują kolejne części tej prowincji, wypierając bojowników i zmuszając ludność cywilną do opuszczenia domów. Ostatnie postępy wojsk Asada spowodowały masowy exodus ludności. Ocenia się, że liczba uchodźców z prowincji Idlib przekroczyła już milion.
Autorka/Autor: akr/kg
Źródło: PAP