Rosyjskie ministerstwo obrony potwierdziło, że w czwartek nad ranem przeprowadziło kolejną serię nalotów w Syrii. Rzecznik resortu generał Igor Konaszenkow podał, że rosyjskie siły, składające się z 50 samolotów i śmigłowców, "w porze dziennej dokonało 20 nalotów na osiem obiektów Państwa Islamskiego". Trafione miały zostać cztery cele Państwa Islamskiego. Więcej o sytuacji w Syrii w TVN24 Biznes i Świat oraz w "Faktach z zagranicy" o godz. 20.
Według rosyjskiego ministerstwa obrony ataki przeprowadziły bombowce Su-24 i szturmowce Su-25. Łącznie uderzenia miały mieć miejsce w ośmiu punktach i rzekomo trafiono cztery cele Państwa Islamskiego.
"Zniszczono sztab ugrupowań terrorystycznych i skład z amunicją w prowincji Idlib, a także trzykondygnacyjne ufortyfikowane stanowisko dowodzenia bojowników w pobliżu miasta Hama" - zakomunikował resort obrony.
- Dane obiektywnej kontroli potwierdzają całkowite zniszczenie przez samoloty Su-24M punktu dowodzenia bojowników organizacji terrorystycznej IS w rejonie miasta al-Latamna - oświadczył Konaszenkow, którego cytuje agencja TASS.
Według niego rosyjskie Su-24M zniszczyły również sztab IS i skład z amunicją w pobliżu miasta Talbisa. - W wyniku bezpośredniego trafienia bomby lotniczej w składzie nastąpiła detonacja, która doprowadziła do jego całkowitego zniszczenia - powiedział rzecznik. Konaszenkow podał, że wskutek zbombardowania tunelu oraz magazynów w fabryce pocisków i bomb w mieście Ar-Rastan wybuchł pożar, który całkowicie zniszczył ten obiekt. Wszystkie ataki miały być "precyzyjne". Cele mają być wyznaczane przy pomocy zwiadu satelitarnego i dronów.
W nalotach uczestniczyły samoloty Su-24M i Su-25, które - jak podkreślił gen. Konaszenkow - wcześniej przeszły głęboką modernizację i zostały wyposażone w najnowocześniejsze systemy celownicze.
Uderzenia z dala od Państwa Islamskiego
Wcześniej informacje o nalotach podała sprzyjająca reżimowi Baszara el-Asada libańska stacja telewizyjna al-Mayadeen. Jednak według niej bomby miały spaść głównie na oddziały Jaish al-Fatah, federacji islamistycznych bojówek, które przez ostatnie pół roku odniosły szereg sukcesów w walkach z siłami rządowymi w prowincji Idlib. Bojówkarze zagrażają od północnego-wschodu bastionowi reżimu, czyli nadmorskiej prowincji Latakia. Nie są powiązani z Państwem Islamskim. Część uderzeń z powietrza miała zostać skierowana na cele położone dalej na południu w prowincjach Hama i Homs, gdzie spadło większość rosyjskich bomb pierwszego dnia nalotów, co pokrywa się z informacją Moskwy. Nie ma informacji o skuteczności ataków i liczbie ewentualnych zabitych.
Mało precyzyjne pojęcie daje swobodę działania
Obszar, który bombarduje rosyjskie lotnictwo, jednoznacznie wskazuje, że nie chodzi o walkę z Państwem Islamskim samym w sobie. Atakowane cele to siły opozycji, wśród których są też radykałowie islamscy, zagrażające Latakii i jej połączeniu z Damaszkiem. Rosjanie wyraźnie uderzają tam, gdzie przyniesie to największe korzyści reżimowi. Państwo Islamskie działa dalej na wschód. Z tamtych terenów nie nadeszły jeszcze doniesienia o rosyjskich nalotach. Pomimo tego rosyjska dyplomacja uparcie twierdzi, że rosyjskie wojsko atakuje "Państwo Islamskie i inne ugrupowania terrorystyczne". Kluczowe może być tu stwierdzenie o bombardowaniu "terrorystów" i zdefiniowaniu, kim właściwie w Syrii jest terrorysta. Wykładnię Kremla w czwartek zaprezentował jego rzecznik, Dmitrij Pieskow. - Te organizacje, znajdujące się na liście celów, są dobrze znane i zostały wybrane we współpracy z siłami zbrojnymi Syrii - stwierdził Rosjanin. Syryjski reżim już od wielu lat deklaruje, że nie walczy z "rebeliantami" czy "opozycją", ale właśnie z "terrorystami", jak nazywa wszystkich wszystkich swoich przeciwników. Przyjmując podobne rozumowanie Kreml może rzeczywiście utrzymywać, że atakuje "Państwo Islamskie i inne ugrupowania terrorystyczne", bowiem pod to drugie sformułowanie można podciągnąć każdą organizację sprzeciwiającą się reżimowi.
Autor: mk\mtom,gak / Źródło: Reuters, tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: mil.ru