- Liczył na to, że odpowiedź Kennedy'ego będzie bardziej miękka - tak Siergiej Chruszczow tłumaczy ryzykowną decyzję ojca o wysłaniu broni jądrowej na Kubę. Zdaniem historyka, który dziś mieszka w USA, jednym z najbardziej dramatycznych momentów kryzysu z perspektywy Moskwy było telewizyjne orędzie prezydenta USA.
- Po 1961 roku Kuba stała się dla Związku Sowieckiego tym, czym Berlin dla USA. Z jednej strony symbolem, z drugiej strony całkowicie bezużytecznym kawałkiem ziemi. Ale jeśli go nie obronisz, nawet ryzykując wojnę atomową, tracisz twarz - mówi Siergiej Chruszczow w rozmowie z Radiem Swoboda.
- Uważało się, że USA są gotowe użyć broni jądrowej dla obrony Berlina Zachodniego przed inwazją Związku Sowieckiego. Powstało pytanie: jak Związek Sowiecki może obronić Kubę. Wywiad donosił, że USA prowadzą operację "Mangusta" i inne działania, które powinny doprowadzić do desantu sił amerykańskich na Kubie (Waszyngton teraz temu zaprzecza - red.), na jesieni 1962 - dodaje syn sowieckiego przywódcy. Wówczas Chruszczowowi przyszła myśl, żeby wysłać tam rakiety.
- Liczył na to, że odpowiedź (Kennedy'ego - red.) będzie nieco bardziej miękka - zauważa Rosjanin.
Najbardziej oczekiwane przemówienie
Chruszczow opowiada także o jednym z najbardziej dramatycznych momentów kryzysu - gdy Kennedy wystąpił z telewizyjnym orędziem do narodu, ogłaszając wprowadzenie morskiej blokady Kuby.
Jak to wyglądało z perspektywy Moskwy?
- Kiedy Chruszczow dowiedział się, że Kennedy zwraca się do narodu, znalazł się na krawędzi. Co powie Kennedy? Jeśli ogłosi o inwazji na Kubę - to jeden wariant działań, tym bardziej, że Kennedy nie wiedział, a Chruszczow wiedział, iż na Kubie już znajduje się blisko sto głowic atomowych, gotowych do użycia. Pojechał na Kreml. Tam zebrało się kierownictwo. Godzinę przed wystąpieniem telewizyjnym prezydenta USA, jego tekst został przekazany ambasadorowi Dobryninowi, on zadzwonił do Moskwy, przedyktował tekst przez telefon. Przyjęto je z ulgą: Amerykanie gotowi do rozmów, rozmawiajmy - opowiada Siergiej Chruszczow.
"Wygrał Castro"
Według niego najbardziej dramatycznym momentem kryzysu dla władz sowieckich było pojawienie się fałszywej informacji o tym, że Amerykanie będą wysadzać desant na Kubie, a amerykański dziennikarz Rogers jedzie już komentować tą operację. Wtedy Chruszczow wysłał do Kennedy'ego bardzo emocjonalne pismo, z nikim nie konsultowane i redagowane.
To właśnie po nim - twierdzi Chruszczow - obaj przywódcy doszli do porozumienia: "Amerykanie powiedzieli: ani my ani nasi sojusznicy nie będą wkraczać na Kubę, a wy zabierzecie stamtąd rakiety". Kto wygrał kubański kryzys? Zdaniem Chruszczowa, nie kto inny, jak Fidel Castro. - Chruszczowa nie ma, Kennedy'ego nie ma, a Castro wciąż jest - kończy rozmowę
Autor: //gak / Źródło: rferl.org
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia