Około 21 milionów osób nie ma w domu dostępu do wody pitnej. Problem z jej dostępnością dotyka nie tylko kraje Afryki i Bliskiego Wschodu, ale także Europę. W wielu rejonach Francji obowiązuje najwyższy, czerwony alarm hydrologiczny, w Niemczech brakuje wody w kranach, a w Polsce wysychają rzeki. Materiał programu "Epicentrum" w TVN24 BiS.
Chociaż woda stanowi 75 procent powierzchni naszej planety, około 21 milionów osób nie ma w domu dostępu do wody zdatnej do picia. W krajach Afryki i Bliskiego Wschodu wody pitnej brakuje już od dawna.
- Zostałem przesiedlony z powodu niedobory wody w regionie. Z powodu suszy padły nam zwierzęta i uprawy - mówi Mohamud Ahmed Moalim, mieszkaniec Somalii. - Czasami miałem tylko dwa kanistry wody dziennie dla całej mojej rodziny, a są wśród niej dzieci, kobiety i osoby starsze. Nie mogłem ugotować dzieciom nic do jedzenia, nie mogłem wyprać im ubrań. Bez wody nie da się przetrwać - dodaje.
Zasoby wody kurczą się w coraz szybszym tempie. Dzieci w co czwartek szkole podstawowej na świecie nie mają do niej dostępu. Prawie 160 milionów ludzi musi czerpać ją ze zbiorników takich jak stawy czy strumienie.
Kryzys dotyka także Europę
W niektórych rejonach Niemiec brakuje wody w kranach. Federalny Urząd Ochrony Ludności i Reagowania Kryzysowego ostrzega, że zasoby wody pitnej w ich kraju budzą ogromne obawy.
Problem z suszą ma także Francja - w wielu departamentach obowiązuje najwyższy, czerwony alarm hydrologiczny, a w ponad 150 miejscach wody można używać tylko do tak zwanych celów priorytetowych. Podlewanie ogródków czy mycie aut jest zabronione.
Polska nie jest wyjątkiem. Także w naszym kraju problemu nie da się nie zauważyć. Jego przejawem jest między innymi wysychanie rzek.
- Kryzys klimatyczny jest faktem i musimy wodę oszczędzać, a jeśli nie będziemy walczyć z przyczyną tych problemów, czyli z emisją gazów cieplarnianych, to niestety będzie tylko gorzej - zauważa Marek Józefiak z Greenpeace Polska, ekspert Koalicji Klimatycznej.
Trzeba oszczędzać
Na Ziemi żyje ponad siedem miliardów ludzi, a w 2050 roku może być nas około dwóch miliardów więcej. Szacuje się, że jeżeli nie zmienimy nawyków, do 2025 roku nawet połowa z nas może zostać pozbawiona dostępu do bezpiecznego źródła wody pitnej.
- Naprawdę mamy olbrzymi wpływ na to, co nas otacza, na swoją rzeczywistość - przekonuje Areta Szpura, aktywistka i autorka książki "Jak uratować świat? Czyli co dobrego możesz zrobić dla planety".
- Każda mała rzecz, którą będziemy robić, ma znaczenie - tak jak zakręcanie wody, kiedy myjemy zęby - wyjaśnia.
Wodę, która już niedługo może być na wagę złota, można oszczędzać także na inne sposoby, między innymi wybierając prysznic zamiast kąpieli w wannie.
Autor: akr/adso / Źródło: TVN24 BiS