W niedzielę wieczorem w Chartumie odbyła się kolejna runda rozmów między rządzącymi Sudanem wojskowymi a opozycją. Negocjacje z udziałem przedstawicieli Tymczasowej Rady Wojskowej i Sił Stojących za Deklaracją Wolności i Przemian (DFCF) zawieszono 15 maja po starciach policji z demonstrantami.
Obie strony podkreślały w wypowiedziach dla prasy po zakończeniu rozmów, że porozumienie w sprawie trzyletniego okresu przejściowego i rządu tymczasowego z udziałem wojskowych i cywilów "jest w zasięgu ręki". Negocjacje mają być kontynuowane w poniedziałek.
Podczas poprzedniej rundy rozmów - wznowionych po przerwie 13 maja i ponownie zawieszonych 15 maja wieczorem - rządząca Sudanem Tymczasowa Rada Wojskowa oraz opozycyjne Siły Stojące za Deklaracją Wolności i Przemian uzgodniły właśnie, że okres przejściowy w kraju potrwa trzy lata.
Członek Tymczasowej Rady Wojskowej generał Jasser al-Atta informował wówczas także, że DFCF miałaby mieć dwie trzecie mandatów w 300-osobowej radzie cywilno-wojskowej, która ma sprawować władzę w okresie przejściowym i przygotować wolne wybory. Pozostałe miejsca miałyby zostać przyznane partiom spoza tego opozycyjnego sojuszu.
Przedstawiciel DFCF Satea al-Hadżdż podkreślał ze swej strony, że "stanowiska są zbliżone" i "porozumienie w sprawie składu nowej rady jest naprawdę bliskie". Pozostało to jednak w sferze deklaracji, ponieważ rozmowy ponownie zostały zawieszone w związku z eskalacją przemocy w stolicy kraju, gdzie od obalenia prezydenta Omara Baszira nie ustają uliczne protesty.
Negocjacje dotyczące sposobu przekazania władzy w ręce cywilne i spełnienia warunków stawianych przez wojskowych, którzy chcieli zachować wpływ na sytuację w kraju, zostały zainicjowane 28 kwietnia. Utknęły w martwym punkcie, gdy zaczęto dyskutować o składzie rady cywilno-wojskowej. Negocjacje wznowiono 13 maja pod presją setek tysięcy ludzi, którzy demonstrowali w stolicy Sudanu, Chartumie, domagając się szybkiego przekazania władzy cywilnemu rządowi tymczasowemu.
DFCF, w którym wiodącą rolę odgrywa Sudańska Federacja Związków Zawodowych Pracowników i Wolnych Zawodów, żąda, by przyszła rada była rządem cywilnym, z minimalnym udziałem wojska. Generałowie domagają się natomiast przewagi wojskowych w radzie, a także zachowania kontroli nad resortami spraw wewnętrznych i obrony. Chcą też decydować o wyborze prezydenta. Stoją na stanowisku, że system prawny Sudanu powinien być oparty na szariacie - surowej wersji islamu.
Obalony prezydent
Protesty w Sudanie rozpoczęły się w grudniu. Początkowo spowodowane były rosnącymi cenami, a także brakiem żywności i paliw, szybko jednak zaczęto domagać się dymisji rządzącego krajem przez prawie 30 lat prezydenta Omara Baszira. Ten pod presją ustąpił 11 kwietnia, gdy władzę w kraju przejęła Tymczasowa Rada Wojskowa, która ogłosiła dwuletni okres przejściowy, a on sam został umieszczony w więzieniu.
Baszira za zbrodnie przeciwko ludzkości, zbrodnie wojenne i ludobójstwo w sudańskiej prowincji Darfur chce osądzić Międzynarodowy Trybunał Karny, ale wojskowi odmawiają jego wydania. W Sudanie wszczęto przeciwko niemu śledztwo w związku z podejrzeniem prania brudnych pieniędzy i posiadania znacznej ilości dewiz z niewyjaśnionych źródeł.
Autor: mtom / Źródło: PAP