Uniwersytet Stanford w Kalifornii to kuźnia amerykańskich kadr, szczególnie zaplecze dla pobliskiej Doliny Krzemowej. To także demokratyczny bastion, w którym niekwestionowanym faworytem jest Barack Obama.
Stanford zawsze żył polityką, w 2008 r. nic się nie zmieniło - przedwyborcza gorączka nie ominęła go i tym razem.
- Zastanawiamy się, w którym miejscu jest Ameryka - mówi John, jeden ze studentów, wśród których większą sympatią cieszy się demokrata Barack Obama.
Przekonuje o tym m.in. jeden z wykładowców, Laaurence Gouldner: - Najlepsze w jego programie są zapowiedzi rozbudowy infrastruktury - podkreśla profesor.
Dla miejscowych politologów z kolei przewaga Obamy jest nawet większa niż wynika z szacunków. Jego szansą są bowiem młodzi ludzie, często nie uchwytni dla ankieterów tłumaczy jeden z nich.
Jak będzie naprawdę, przekonamy się 4 listopada.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24