Co najmniej pięć osób zginęło stratowanych na koncercie w meksykańskim mieście Monterrey. Tłum wpadł w panikę, gdy ktoś krzyknął, że rozpoczęła się strzelanina.
Panika wybuchła na koncercie zdobywców Grammy meksykańskiej grupy "Intocable". Setki fanów ruszyły w kierunku wyjścia, gdy część z nich zaczęła krzyczeć, że w powietrzu rozległy się strzały. Policja poinformowała, że na miejscu rzeczywiście znaleziono jedną łuskę po ostrej amunicji.
Ludzie bawiący się na koncercie najprawdopobniej przestraszyli się, że strzały to kolejna odsłona wojny między gangami narkotykowymi, która od kilku miesięcy trwa w tym spokojnym niegdyś mieście.
Centrum biznesowe pod ostrzałem
Leżące na północy kraju, niedaleko granicy z USA, Monterrey jest jednym z ważniejszych centrów biznesowych w Ameryce Łacińskiej. Nieszczęśliwie dla miasta krwawa wojna między rywalizującymi grupami przestępczymi przestraszyła już wielu zagranicznych inwestorów i turystów.
Seria brutalnych starć między gangami trwa od początku roku. W marcu uzbrojeni mężczyźni ciężarówkami i autobusami zablokowali autostrady wokół miasta, by przeszkodzić w wojskowej operacji skierowanej przeciwko przemytnikom narkotyków.
Także w marcu od kul zginęło dwóch studentów jednego z najbardziej prestiżowych uniwersytetów w Meksyku, który swoją siedzibę ma w Monterrey. Przypadkowo znaleźli się oni w krzyżowym ogniu podczas strzelaniny między przestępcami.
Jak informują lokalne media, od początku roku w wojnie gangów w stanie Nuevo León, którego stolicą jest Monterrey, zginęło około 160 osób. To więcej niż w sumie w ciągu ostatnich dwóch lat.
Źródło: Reuters
Źródło zdjęcia głównego: Reuters