Pod koniec kwietnia osiem osób zostało rozstrzelanych w Indonezji za przemyt narkotyków przez pluton egzekucyjny. W tym azjatyckim kraju przemyt narkotyków jest ciężej karany niż zabójstwo. Materiał magazynu "Czarno na białym".
29 kwietnia czterej obywatele Nigerii, dwaj Australijczycy, Brazylijczyk i obywatel Indonezji zostali rozstrzelani przez pluton egzekucyjny na terenie zakładu karnego na indonezyjskiej wyspie Nusakambangan.
Karę śmierci dla skazanych mierzono ok. 30 minut po północy.
Egzekucja przez rozstrzelanie
Skazani o egzekucji dowiedzieli się na 72 godziny przed jej wykonaniem.
Każdy mógł wybrać: umrzeć na klęczkach, na siedząco, albo na stojąco. Skazany niczego nie widział, bo miał zasłonięte oczy. Do miejsca egzekucji doprowadzał go duchowny, z którym miał ok. 3 min. na rozmowę lub spowiedź.
Do każdego skazanego podchodził lekarz, który rysował na ubraniu znak na wysokości serca - miał to być cel dla strzelców. Na komendę "ognia" dwunastu strzelców oddawało jednocześnie strzał z odległości 5-12 metrów. Tylko trzy z dwunastu nabojów były prawdziwe, ale strzelcy nie wiedzieli z jakiej amunicji strzelają.
Jeśli skazany nadal żył, dowódca oddawał ostatni strzał. Mierzył w skroń na wysokości ucha.
Indonezyjski prokurator generalny Muhammad Prasetyo oświadczył, że wykonanie egzekucji było nieodzowne jako środek walki z handlem narkotykami i jako forma ostrzeżenia przyszłych przestępców.
Indonezyjczycy za karą śmierci
Władze Indonezji są bezwzględne w walce z handlarzami i przemytnikami narkotyków.
Zgodnie z badaniami Indo Barometru, aż 84 proc. Indonezyjczyków popiera karę śmierci dla przemytników niedozwolonych substancji. Dla porównania, niewiele ponad połowa (54 proc.) popiera egzekucję jako karę za korupcję, tylko 16 proc. - za zabójstwo i 4 proc. - za przestępstwa seksualne.
W indonezyjskich celach śmierci na wyrok czeka 130 skazanych.
Autor: pk//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24