Strefa Fukushima. Miasto widmo na zdjęciach Polaka

Do prefektury Fukushima mieszkańcy będą mogli wrócić we wrześniu
Do prefektury Fukushima mieszkańcy będą mogli wrócić we wrześniu
Źródło: Fakty TVN

Polski fotograf Arkadiusz Podniesiński dostał się tam, gdzie mało kto był i po czterech latach od jądrowej katastrofy w Fukushimie sfilmował porzucone w pośpiechu samochody, pieniądze i domy. Japończycy odkażają to, co mogą, radioaktywną ziemię pakują w worki i za kilka dni wpuszczą do miasta tych, którzy chcą do niego wrócić. Materiał "Faktów" TVN.

Arkadiusz Podniesiński, fotograf, który przez osiem lat 34 razy odwiedził Czarnobyl, właśnie wrócił z kolejnej wyprawy. Tym razem dokumentował opuszczone miasta wokół japońskiej elektrowni jądrowej w Fukushimie. - Widać że ludzie w pośpiechu opuszczali te miejsca i widać brak przywiązania do pieniędzy, bo one dalej tam leżą - mówi Podniesiński.

Większość nie chce wracać

Tam, gdzie jest to możliwe, strefa wciąż jest odkażana. To kosztowny i żmudny proces. Tysiące robotników czyszczą dachy i ulice, zrywają 20-cm warstwę skażonej ziemi, którą następnie pakują do worków, składowanych w magazynach. - Tej ziemi jest dużo. To są gigantyczne ilości, miliony worków, z którymi nie ma co zrobić - zaznacza fotograf.Worki gromadzone są nieopodal domów, na podmokłych terenach. Budzą niepokój ewakuowanych mieszkańców, z którymi rozmawiał polski fotograf. - Bardzo często wyrastają z nich już rośliny, już coś tam rośnie. Korzenie tych roślin prawdopodobnie prędzej czy później te worki rozsadzą - dodaje Podniesiński.Mieszkańcy boją się też, że po ulewie radioaktywne skażenie spłynie z gór. Dlatego większość z nich nie chce tu wracać. Wyjątkiem jest pewien rolnik, który łamiąc nakaz ewakuacji wciąż mieszka w strefie. - Opiekuje się zwierzętami. Głównie trzodą chlewną, krowami, ponieważ nie mógł patrzeć jak one giną z głodu - tłumaczy fotograf.

Kolejna podróż

Katastrofa w Fukushimie, do której doszło cztery lata temu, była skutkiem silnego trzęsienia ziemi. Choć reaktory zostały wyłączone, wysoka fala odcięła elektrownię od zasilania, co uniemożliwiło chłodzenie doprowadzając do przegrzania reaktorów.- Sama elektrownia też potrzebuje energii elektrycznej, żeby działały zawory, pompy i cała pełna obsługa bezpieczeństwa reaktorów - wyjaśnia dr Krzysztof Kozak z Instytutu Fizyki Jądrowej Polskiej Akademii Nauk.Zapora z zamrożonej gleby wokół elektrowni ma zatrzymać przepływ wód gruntowych i ograniczyć wyciek z elektrowni. - Ilość pieniędzy, jaką trzeba włożyć w to, żeby taką zaporę utrzymać, wydaje mi się nie do przeprowadzenia na dłuższą metę - dodaje fizyk, dr Tomasz Rożek.Za kilka tygodni, Arkadiusz Podniesiński chce wrócić do Fukushimy. - Chcę poznać tych nowych ludzi, porozmawiać z nimi. Chcę poznać tę historię nie od strony statystyk, nie od strony przedstawianej przez rząd, tylko od strony mieszkańców - mówi.

Pierwsi osadnicy mają zamieszkać na odkażonych obszarach we wrześniu.

ZOBACZ WIĘCEJ NA STRONIE "FAKTÓW" TVN.

Autor: ToL/tr / Źródło: Fakty TVN

Czytaj także: