Amerykańska armia rozmieści wokół Waszyngtonu potężne sterowce, które pozwolą na lepszą obronę stolicy USA przed ewentualnymi atakami z powietrza. Ogromne maszyny zawisną ponad trzy kilometry nad ziemią, stając się radarami mogącymi wykryć rakiety i drony nadlatujące w kierunku miasta już z dystansu ponad 500 kilometrów.
Decyzję o wykorzystaniu sterowców upubliczniło Dowództwo Obrony Pónocnoamerykańskiej Przestrzeni Powietrznej i Kosmicznej (NORAD).
Radary nad Waszyngtonem
Sterowce tworzą tzw. system JLENS, którego zdaniem jest obrona przestrzeni powietrznej przed pociskami rakietowymi, a zarazem "skanowanie" przestrzeni w poszukiwaniu wroga.
Sterowce, których systemy współdziałają z innymi elementami obrony antyrakietowej US Army, są wyposażone w potężne radary, a swoją wielkością dorównują boiskom piłkarskim.
Radary systemu JLENS zapewniają "widoczność" w obrębie 360 st. i pokrywają teren o promieniu ponad tysiąca kilometrów. Oznacza to, że nadlatujący pocisk lub drona załoga obsługująca systemy sterowców "zobaczy" już z odległości ponad 500 km.
Maszyny mogą pozostawać w powietrzu przez 30 dni bez przerwy i doskonale współpracują z systemem antyrakietowym Patriot oraz innymi systemami rakietowymi typu ziemia-powietrze i powietrze-powietrze. Same nie zostały wyposażone w broń. Ich głównym zadaniem jest natychmiastowe powiadomienie wojskowych zbierających dane na ziemi o zagrożeniu, tak by szybko zareagowali na nie uruchamiając systemy obrony.
Obsługa sterowców daje też wymierne korzyści dla budżetu US Army. Jest ona pięć-sześć razy tańsza niż obrona powietrzna jaką w tej samej skali mogłoby pełnić amerykańskie lotnictwo.
Autor: adso\mtom / Źródło: CNN
Źródło zdjęcia głównego: Raytheon