Prezydent Liberii Ellen Johnson Sirleaf ogłosiła w środę wieczorem stan wyjątkowy w kraju z powodu wciąż rozszerzającej się epidemii zakażeń wirusem Ebola. Stan wyjątkowy będzie trwać 90 dni i obowiązuje od 6 sierpnia.

Prezydent oświadczyła, że skala epidemii zagraża bezpieczeństwu państwa, co wymaga zastosowania nadzwyczajnych środków "aby zapewnić jego przetrwanie a także umożliwić ochronę życia obywateli".

"Ignorancja i nędza" pozwalają szaleć Eboli

Sirleaf uprzedziła w przemówieniu telewizyjnym, że obecna sytuacja może zmusić władze do zawieszenia niektórych praw obywatelskich.

Prezydent zwróciła też uwagę, że "ignorancja i nędza, a także zakorzenione praktyki religijne i kulturowe, wciąż przyczyniają się do rozszerzania się epidemii".Stan wyjątkowy wprowadza się w sytuacji zagrożenia bezpieczeństwa państwa, obywateli lub porządku publicznego. Dla mieszkańców terytorium, na którym został ustanowiony wiąże się z pewnymi ograniczeniami w zakresie wolności praw człowieka i obywatela. W czasie trwania stanu wyjątkowego może to być np. zawieszenie prawa do przeprowadzania zgromadzeń, imprez masowych czy strajków, a także zakaz przemieszczania się. Porządku na ulicach pilnować może wojsko, a także może zostać wprowadzona godzina policyjna.

Coraz więcej ofiar

Najnowszy bilans Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) wskazuje, że epidemia wirusa Ebola w Afryce Zachodniej spowodowała do tej pory śmierć 932 osób. Poprzednie dane mówiły o 887 ofiarach śmiertelnych.Bilans z 4 sierpnia mówi też o 1711 przypadkach potwierdzonego lub prawdopodobnego zakażenia się wirusem w czterech krajach - Gwinei, Liberii, Sierra Leone i Nigerii.Według danych WHO tylko od 2 sierpnia do 4 sierpnia zmarło 45 pacjentów. Większość zgonów odnotowanych ostatnio nastąpiła w Liberii. W sumie od wybuchu epidemii w marcu najwięcej zgonów - 363 - odnotowano w Gwinei - wynika ze statystyk WHO z 4 sierpnia.Zdaniem obserwatorów epidemia Eboli w Liberii rozszerza się i nie wykazuje oznak słabnięcia ponieważ wiele osób decyduje się na trzymanie bliskich chorych w domu, zamiast przekazywać ich do specjalnych ośrodków izolacyjnych.