W niedzielę wieczorem doszło do pożaru i serii detonacji w jednym z największych na Sri Lance składów amunicji. Zginął jeden żołnierz, ewakuowano tysiące okolicznych mieszkańców.
Do wypadku doszło w wojskowej bazie w Salawa, 33 kilometry na wschód od stolicy Sri Lanki, Kolombo. W rezultacie pożaru doszło do serii eksplozji w jednym z największych składów amunicji w kraju, w którym składowana była m.in. broń ciężka. Wybuchy słyszane były przez ponad pięć godzin z odległości nawet kilkunastu kilometrów.
Bomby rozrzucone po okolicy
Przyczyny wypadku nie są znane i lokalne władze zarządziły śledztwo, które ma je ustalić. W rezultacie wypadku uszkodzonych zostało wiele domów. W całej okolicy znajdywane są także rozrzucone siłą eksplozji materiały wybuchowe, m.in. pociski moździerzowe, rakiety i miny. W miejsce zdarzenia ściągnięte w związku z tym zostały liczne zastępy saperów.
W poniedziałek zamknięte pozostały także okoliczne szkoły oraz urzędy. Większości okolicznych mieszkańców, którzy w nocy zostali ewakuowani lub sami uciekali, słysząc wybuchy, w poniedziałek po południu pozwolono jednak na powrót do swoich domów.
Po wojnie, broń w magazynach
Od 2009 roku, gdy zakończona została na Sri Lance wojna domowa przeciwko tamilskim separatystom, tzw. Tamilskim Tygrysom, lankijska armia złożyła duże ilości broni w kilku wielkich magazynach w różnych częściach kraju. Skład w bazie w Salawa był, według rzecznika armii, jednym z największych na wyspie.
Autor: mm\mtom / Źródło: Reuters, tvn24.pl