Korespondent "Faktów" TVN Maciej Woroch, który przebywa na Alasce, zauważył, że wszyscy liczyli na przełom w sprawie Ukrainy, ale po spotkaniu Trump zachowywał się "jak nieswój, brakowało tego jego typowego luzu", zaś Putin "przyleciał na Alaskę i bardzo wiele zyskał". - Donald Trump choć teoretycznie nic nie stracił, to absolutnie nic nie ugrał - dodał dziennikarz.
Zaskakujący wywiad Trumpa
- W mojej ocenie, będąc tu przez tych kilkanaście godzin, doszło do pełnego obrotu - mówił Woroch. Wspomniał też o tym, co wydarzyło się po spotkaniu. - Kiedy myśleliśmy, że już panowie odlecieli każdy do swojej ze stolic, wydarzyła się jeszcze jedna rzecz. Prezydent Trump udzielił wywiadu telewizji Fox News i wtedy usłyszeliśmy jeszcze jedną bardzo ciekawą rzecz, że on to spotkanie ocenia w skali do 10 na 10, że zrobił, co w jego mocy i że teraz piłka jest po stronie Ukrainy, a Zełenski ma sam dogadywać się z Rosją. Tylko ma uważać, bo on zaczął negocjować porozumienie, a Ukraina musi sobie uświadomić, że w tej potyczce to jednak znów nie ma przy sobie tych lepszych kart - powiedział.
Woroch zauważył, że "to zaskakująco podobne słowa do tych, jakie usłyszeliśmy w czasie słynnej, katastrofalnej rozmowy w gabinecie owalnym w lutym tego roku, więc można by odnieść wrażenie, że pomimo wielu perypetii, jakie nastąpiły po drodze, historia zatoczyła koło".
"Mówili do swoich zwolenników"
Woroch podkreślił, że obaj prezydenci tym spotkaniem "mówili do swoich zwolenników, na wewnętrzny rynek". Przypomniał, że Trump ma pewne problemy w Stanach Zjednoczonych związane z dokumentami i jego powiązaniami z Jeffrey'em Epsteinem oraz rozliczaniem go z obietnic, których nie dotrzymuje, co może powodować, że szuka czegoś, co odwróci uwagę od jego wewnętrznych problemów.
- Z drugiej strony Władimir Putin nie przyjechał tu odpowiadać na pytania zachodnich dziennikarzy, tylko wrócić na europejskie polityczne salony, wyciągnięty z zamrażarki niepamięci i pewnego odrzucenia przez świat w wyniku jego ataku na Ukrainę, i ogrzać się trochę w blasku Donalda Trumpa i porozmawiać o biznesie pokazując, że może rozmawiać z nim jak równy z równym - relacjonował dziennikarz.
Zaznaczył, że ponieważ rozmowy odbywały się za zamkniętymi drzwiami, możemy się nigdy nie dowiedzieć, co dokładnie na nich ustalono i co powiedziano. - Do pewnej zgody między prezydentami mogło dojść już nawet w Bestii (specjalnym samochodzie prezydenta USA) - red.), kiedy jechali z lotniska na rozmowy w bazie - mówił Woroch.
- Widać było, że prezydent Putin był zadowolony, że został zaproszony do tej wyjątkowej limuzyny - dodał Woroch i przypomniał spotkanie Trumpa z koreańskim przywódcą Kim Dzong Unem, który również chciał wsiąść do Bestii, ale Trump odpowiedział, że nie i zatrzasnął przed nim drzwi. - Dla jednego z dyktatorów policzek, a dla drugiego zaproszenie i pewien awans - podsumował.
Autorka/Autor: mart/kab
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Getty Images