Rozbił się jeden z helikopterów towarzyszących prezydentowi Pakistanu Pervezowi Musharaffowi podczas wizyty w Kaszmirze - czterech żołnierzy zginęło. Armia zaprzecza, by katastrofa była wynikiem zamachu.
- Przyczyną wypadku była awaria techniczna - wyjaśnił rzecznik armii gen. Waheed Arshad, który nie podał jednak żadnych szczegółów. Zdecydowanie wykluczył możliwość zestrzelenia maszyny lub że wypadek był częścią wymierzonego w prezydenta spisku.
Na pokładzie śmigłowca, który się rozbił, znajdowało się kilkanaście osób. Wśród co najmniej ośmiu rannych znajdować się ma m.in. rzecznik prezydenta gen. Rashid Qureshi. Naoczni świadkowie podają, że maszyna eksplodowała w odległości 18 kilometrów na południe od miasta Muzaffarabad, które Musharaff wizytował z okazji drugiej rocznicy tragicznego trzęsienia ziemi. Jeden ze świadków opowiedział, jak rzecznik i kilku innych żołnierzy wyskakiwało z dymiącej maszyny na wysokości 3-4 metrów. Sam Musharraf, według rzecznika armii, bezpiecznie dotarł do celu podróży - Islamabadu.
Pervezt Musharraf w ostatnich latach przeżył co najmniej trzy próby zamachów na swe życie. Ostatnia taka próba miała miejsce w lipcu, gdy związani z Al-Kaidą terroryści usiłowali zestrzelić samolot prezydencki w momencie, gdy startował z lotniska w Rawalpindi.
W sobotę Musharraf uzyskał zdecydowaną większość głosów w wyborach prezydenckich. Jednak oficjalne wyniki głosowania, w którym uczestniczyli deputowani z parlamentu kraju oraz zgromadzeń czterech prowincji, zostaną podane dopiero po 17 października. Tego dnia odbędzie się kolejne posiedzenie Sądu Najwyższego badającego legalność kandydatury Musharrafa - opozycja, która głosowanie zbojkotowała, zarzuca Musharaffowi, że złamał konstytucję kandydując na najwyższy urząd w państwie, gdy był jednocześnie szefem armii.
Źródło: PAP