To będzie najdroższa w historii impreza olimpijska, a gra idzie o mocarstwowy prestiż Rosji i osobistą reputację Władimira Putina. Dlatego będzie bardziej przypominać jedną wielką operację antyterrorystyczną, a nie sportowe święto. Rosyjskie władze martwią się nie tylko o bieżącą politykę – atakami grożą bowiem kaukascy islamiści, ale też o to, że będą musieli tłumaczyć z historii – zdziesiątkowania rdzennej ludności olimpijskiego regionu, Czerkiesów w XIX wieku.
Miały kosztować ok. 10 mld dolarów, będzie co najmniej pięć razy tyle. Związani z Kremlem oligarchowie i państwo nie szczędzą na największą sportową imprezę w Rosji od czasów igrzysk w Moskwie w 1980 r. Prezydent Putin nie ukrywa, że zimowe zawody w Soczi to oczko w jego głowie. Mają pokazać potęgę Rosji jako państwa bezpiecznego i bogatego, które w przeciwieństwie do Zachodu, radzi sobie doskonale z terroryzmem.
"Olimpijski obóz koncentracyjny"
23 sierpnia Putin podpisał dekret o wprowadzeniu szczególnego reżimu bezpieczeństwa na igrzyskach w Soczi. Oficjalnie ma to zapobiec atakom terrorystycznym, ale przepisy dekretu zakazują też wszelkich manifestacji politycznych. Stan wyjątkowy dotyczy Soczi i okolic od 7 stycznia do 21 marca 2014. Choć sama impreza ma trwać od 7 do 23 lutego, a igrzyska paraolimpijskie od 7 do 16 marca.
Każdy samochód wyjeżdżający z miasta i wracający do niego będzie musiał mieć akredytację albo być zarejestrowanym w Soczi. Transport do i z miasta będzie się odbywał przez specjalne punkty. Zakazane będą wszelkie "zgromadzenia, demonstracje, marsze i pikiety". Szczególne środki bezpieczeństwa podczas igrzysk to nic niezwykłego, ale w tym wypadku bardziej przypomina to jedną wielką operację antyterrorystyczną.
Niezależni blogerzy rosyjscy już piszą o "olimpijskim obozie koncentracyjnym".
Grozi atakiem na "taniec szatana"
Kandydatura Soczi do zorganizowania igrzysk od początku budziła duże wątpliwości właśnie z powodów bezpieczeństwa. Miasto i inne obiekty olimpijskie leżące w górach Kaukazu leżą bowiem tuż obok północnokaukaskich republik, w których aktywna pozostaje islamistyczna rebelia, wywodząca się z czeczeńskich wojen o niepodległość. W całym 2012 roku w zamachach i starciach na Kaukazie Północnym zginęło 700 osób, 525 było rannych.
Obawy wzrosły jeszcze bardziej, gdy na początku lipca przywódca rebeliantów, samozwańczy emir Kaukazu Doku Umarow uchylił moratorium na atakowanie celów w Rosji poza Kaukazem Północnym i zagroził igrzyskom. Informacja pojawiła się na Twitterze nieoficjalnego portalu rebelii Kavkaz Center 2 lipca, nazajutrz w internecie było już wystąpienie wideo.
Caucasus Emirate Emir Dokku Abu Usman ceased moratorium on operations in heartland Russia and urged to prevent... http://t.co/bxp2FRNZL5
— Kavkaz Center (@kavkazcenter) July 3, 2013
- Wiemy, że na kościach naszych przodków, na kościach wielu, wielu szczerych muzułmanów, poległych i pochowanych na naszych terytoriach wzdłuż Morza Czarnego, dziś zamierzają organizować igrzyska olimpijskie, i my, jak mudżahedini, zobowiązani jesteśmy nie dopuścić do tego wszelkimi możliwymi środkami, na które pozwala nam wszechmocny Allah. Przerwijmy ten taniec szatana - mówił Umarow.
Różnie ocenia się to wystąpienie. Nie wydaje się, by kaukascy islamiści byli w stanie realnie zagrozić imprezie. Być może chodzi tylko o odciągnięcie sił i uwagi Moskwy od Czeczenii, Dagestanu czy Kabardyno-Bałkarii. Już w sierpniu 2012 minister obrony utworzył specjalną grupę operacyjną „Soczi”. Jej zadaniem jest otoczenie regionu olimpijskiego pierścieniem bezpieczeństwa oraz patrolowanie górskich przejść i dolin, by w rejon Soczi nie przeszły żadne rebelianckie grupy zbrojne.
Umarow mówił o imprezie "na kościach przodków". Nawiązał tu wyraźnie do dramatu Czerkiesów, mordowanych i wysiedlanych z Zachodniego Kaukazu przez carskie wojska w XIX wieku.
Czerkiesi: Uznajcie ludobójstwo
Samo Soczi było wówczas portem, przez który deportowano setki tysięcy Czerkiesów z Kaukazu Północnego do Imperium Ottomańskiego. W efekcie dziś tylko ok. 700 tys. z ok. 9 mln Czerkiesów mieszka na Kaukazie. Reszta poza granicami Federacji Rosyjskiej głównie w Turcji, ale duże diaspory istnieją też w Syrii, Jordanii, Izraelu, Niemczech czy USA.
Od momentu przyznania Soczi organizacji igrzysk Czerkiesi prowadzą kampanię na rzecz uznania rosyjskiego terroru wobec nich za ludobójstwo i nawet wzywają do bojkotu imprezy. 2 maja trzy wielkie organizacje czerkieskie zwróciły się z apelem do Putina i Dumy o uznanie ludobójstwa Czerkiesów.
Ale o tym mowy nie ma. Nawet w kulturalnych elementach programu igrzysk nie ma śladu Czerkiesów, a za "rodzimych mieszkańców" Soczi i okolic robić mają Kozacy, koloniści, którzy zajmowali tereny oczyszczone wcześniej przez carskie wojska. Ze strony Moskwy nie będzie w tej sprawie żadnego kompromisu. Niedawno w dwóch miejscowościach, w tym w Mineralnych Wodach, wzniesiono nowe pomniki Aleksieja Jermołowa, rosyjskiego generała, weterana walk z Czerkiesami. W Armawirze stanął pomnik innego generała Grigorija Zassa, a w samym Soczi gen. Iwana Łazariewa. Zass i Łazariew byli znani z okrucieństwa wobec Czerkiesów.
Ponad 100 lat oporu
28 lipca 1763 r. rosyjski oddział wkroczył na tereny Wielkiej Kabardy, największego w historii państwa zbudowanego przez Czerkiesów. Przez następne 101 lat kaukascy górale stawiali zbrojny opór potędze carów. Ale w końcu ulegli - wojna zakończyła się zniszczeniem państwowości i śmiercią lub wygnaniem większości Czerkiesów. Rosjanie zabili lub doprowadzili do śmierci głodowej ok. miliona Czerkiesów. Następne około pół miliona wypędzono. Pozostały niedobitki (mieszkają dziś głównie w Republice Adyge, Kabardyno-Bałkarii i Karaczajo-Czerkiesji).
Wojna toczyła się etapami, a los Czerkiesów przypieczętowała dopiero wojna krymska, po której carat rzucił swe siły na dokończenie podboju Kaukazu. Góralom nie pomogło polityczne poparcie Anglii i dostawy broni z Turcji.
Za późno przyszły próby zjednoczenia sił przez czerkieskie plemiona. W 1861 r. powołały one medżlis, znany też jako Wielkie Wolne Zgromadzenie, coś w rodzaju parlamentu. Jego siedziba znajdowała się niedaleko miejsca obecnych igrzysk. Medżlis składał się z 15 członków reprezentujących różne plemiona. Cały zamieszkały przez Czerkiesów obszar zachodniego Kaukazu podzielono na 12 dystryktów. Każdy dystrykt miał dwóch przedstawicieli, muftiego i kadiego, którzy byli zobowiązani przekazywać decyzje medżlisu lokalnym liderom i ludziom. Wprowadzono też pobór wojskowy – każde 100 domostw miało wystawić pięciu uzbrojonych jeźdźców. Wprowadzono podatek na cele obronne.
Medżlis przyjął też oficjalną symbolikę: czerkieską flagę. To złote 3 skrzyżowane strzały i 12 gwiazd na zielonym tle. Kolor symbolizował wyznanie muzułmańskie, strzały pokazywały jedność niepodbitych plemion, gwiazdy oznaczały 12 dystryktów. Tą flagą posługuje się dziś Republika Adygei.
Od Soczi do Krasnej Polany
To był już jednak łabędzi śpiew Czerkiesów. Ostatnie lata wojny to konsekwentne wysiedlanie górali i sprowadzanie na ich miejsce ludności z głębi imperium, głównie Kozaków. Spalono setki wsi, pól uprawnych i spichlerzy. Czerkiesi, którzy złożyli carowi wiernopoddańcze deklaracje, byli przesiedlani w inne, niezamieszkałe dotąd tereny, gdzie podlegali ścisłemu nadzorowi rosyjskich oficerów. Ci, którzy nie chcieli się ugiąć, byli zabijani lub transportowani na wybrzeże, a stamtąd deportowani do Turcji.
Psychologicznie punktem zwrotnym był 19 czerwca 1863 roku. Tego dnia gen. Nikołaj Koliubakin wylądował z wojskiem u ujścia rzeki Soczi i spalił budynek medżlisu – symbol oporu i jedności Czerkiesów.
Pod koniec 1863 r. generałowie donosili, że na północnych zboczach Zachodniego Kaukazu nie ma nawet jednego uzbrojonego górala. Na wiosnę 1864 r. ruszyła ofensywa w celu "oczyszczenia" południowej strony górskiego pasma. 25 marca Rosjanie zdobyli Soczi. Pokonane plemiona dostały miesiąc na przejście z dobytkiem i rodzinami na wybrzeże i zaokrętowanie się na tureckie statki.
Następnie Rosjanie uderzyli na ostatnie reduty Czerkiesów położone w najbardziej niedostępnych górskich ostępach. 20 maja cztery oddziały połączyły się w centrum "oczyszczanego" obszaru, w miejscu znanym dziś jako Krasnaja Polana. To najpopularniejszy w Rosji kurort narciarski, leży ok. 40 km od Soczi i tutaj odbędzie się wiele konkurencji olimpijskich.
Defilada zorganizowana w tym miejscu 21 maja 1864 w obecności gubernatora Kaukazu, wielkiego księcia Nikołajewicza jest uznawana za symboliczny koniec 101-letniej wojny Cesarstwa Rosyjskiego z czerkieskimi góralami.
Autor: Grzegorz Kuczyński / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia