Podczas protestów i operacji wojskowych, głównie na północy Syrii, w piątek zabitych zostało co najmniej 28 osób. "Niech żyje Syria, precz z Baszarem Asadem!" - wykrzykiwali uczestnicy odbywających się w wielu miastach antyrządowych demonstracji. Według świadków w Maaret al-Numan armia do walki z rewoltą użyła po raz pierwszy śmigłowców.
Według Lokalnych Komitetów Koordynacyjnych, które dokumentują obecne protesty społeczne przeciwko prezydentowi Asadowi, 10 osób zostało zabitych w prowincji Idlib na północnym zachodzie kraju, część z nich podczas ostrzału miasta Maaret al-Numan.
Anonimowy przedstawiciel opozycji powiedział agencji AP, że tysiące protestujących podpaliły budynek sądu i posterunek policji w Maaret al-Numan. Wojsko odpowiedziało ostrzałem artyleryjskim prowadzonym z czołgów.
Świadkowie mówią też, że syryjska armia do tłumienia protestów w tym mieście użyła śmigłowców bojowych. To pierwszy przypadek w historii syryjskiej rewolty, gdy Damaszek użył sił powietrznych do rozprawy z obywatelami.
Państwowa telewizja utrzymuje jednak, że posterunki policji w Maaret al-Numan ostrzelali "uzbrojeni ludzie", którzy zabili funkcjonariuszy.
Telewizja informowała wcześniej, że ludzie ci otworzyli także ogień do sił bezpieczeństwa we wsi Bosra al-Harir i zabili tam jednego cywila oraz jednego policjanta. Zweryfikowanie tych doniesień jest niemożliwe, gdyż syryjskie władze zakazały wjazdu zagranicznym dziennikarzom.
Strzały i śmierć
Według mieszkańców Bosra al-Harir i obrońców praw człowieka, siły bezpieczeństwa zabiły tam dwóch uczestników prodemokratycznej demonstracji, w której uczestniczyło ok. tysiąca osób. Demonstracja odbywała się w południowej prowincji Dara, w której w połowie marca narodził się ruch kontestacji władzy.
- Do uczestników pokojowej demonstracji strzelono z samochodu wojskowego - powiedział dyrektor Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka Rami Abdel Rahman.
W piątek syryjska armia rozpoczęła również operację w 50-tysięcznym mieście Dżisr al-Szugur, na północy kraju. Według mieszkańców, w pobliżu miasta rozmieszczono 15 tys. żołnierzy i ok. 40 czołgów.
Ucieczka do Turcji
Zbliżająca się interwencja wojskowa w Dżisr al-Szugur doprowadziła do exodusu jego mieszkańców do Turcji. Jak pisze agencja Reutera, przed falą przemocy uciekło do Turcji już ok. 2,8 tys. Syryjczyków. Tureckie media informują o 4 tys. uchodźców.
Demonstrujący, którzy domagali się upadku reżimu i solidaryzowali się z mieszkańcami Dżisr al-Szugur, po piątkowych modłach wyszli na ulice bogatej w ropę północno-wschodniej prowincji Deir ez-Zor oraz leżących na zachodzie Syrii miast Hama i Hims. Protesty odbywały się także na obrzeżach Damaszku, w głównym porcie Latakia oraz w prowincji Ar-Rakka, nad Eufratem.
Reżim prezydenta Asada siłą tłumi trwające od połowy marca antyrządowe protesty. Dotychczas w wyniku działań sił bezpieczeństwa zginęło ponad 1000 osób.
Źródło: PAP