26-letnia Iranka Neda stała się dla wielu symbolem irańskiej rewolucji. Teraz śledztwa w sprawie "podejrzanej" śmierci kobiety domaga się prezydent Iranu Mahmud Ahmadineżad.
W sprawie śmierci Nedy Ahmadineżad wysłał list do stojącego na czele sądownictwa ajatollaha Mahmuda Haszemi-Szahrudiego.
Irański prezydent domaga się poważnego dochodzenia, które miałoby pomóc w zidentyfikowaniu "elementów" odpowiedzialnych za śmierć dziewczyny.
Ale na chęci wyjaśnienia sprawy Ahmadineżad nie poprzestał. Oskarżył też zagraniczne media o wykorzystywanie tej sprawy do celów propagandowych. Napisał, że opozycja i zagraniczni wrogowie Iranu chcą wykorzystać ją "do swoich własnych politycznych celów oraz do zniekształcenia czystego i jasnego wizerunku Republiki Islamskiej na świecie".
Zginęła podczas protestów
26-letnia Neda została zastrzelona podczas zamieszek pomiędzy zwolennikami najgroźniejszego rywala Mahmuda Ahmadineżada Mir-Hosejna Musawiego a policją i islamską milicją Basidż.
W mediach opublikowano nagranie, które przedstawia wstrząsające nagranie z chwili jej śmierci.
Media irańskie informowały, że tego co samego dnia podczas protestów zginęło co najmniej 10 osób. Wskazują też winnych - to "terroryści" i "wandale".
Zdaniem irańskiej telewizji, Neda nie zginęła od kul używanych przez irańskie służby bezpieczeństwa. Telewizja podała również, że sfilmowanie tej sceny i jej szybkie opublikowanie przez zagraniczne media sugeruje, że wszystko było zaplanowane.
Lekarz uciekł
Brytyjskiemu dziennikowi "The Times" udało się zidentyfikować w ubiegłym tygodniu jedną z osób, które ratowały postrzeloną Irankę.
Był to lekarz, który uciekł z Iranu. Doktor utrzymuje, że dziewczyna została zabita przez rządowe bojówki.
Od ogłoszenia wyników wyborów prezydenckich w Iranie, opozycja protestowała wielokrotnie. W protestach zginęło co najmniej kilkanaście osób.
Musawi cały czas twierdzi, że wybory zostały sfałszowane i domaga się ich anulowania.
Źródło: PAP