Słynny terrorysta: Polski rząd szkolił naszych ludzi

Aktualizacja:
Palestyński terrorysta był w Polsce kilkaset razy.
Palestyński terrorysta był w Polsce kilkaset razy.
tvn
Palestyński terrorysta był w Polsce kilkaset razy.tvn

- Byłem w Polsce kilkaset razy. Spotykałem się z ludźmi z rządu, mieliśmy z nimi dobre kontakty. Polski rząd szkolił naszych ludzi - mówi "Superwizjerowi" TVN osławiony palestyński terrorysta Abu Daoud, który był mózgiem krwawego zamachu podczas Igrzysk w Monachium w 1972 r. W Polsce czuł się jak u siebie w domu, dbały o to PRL-owskie służby.

Masakra w Monachium

O Abu Daudzie świat usłyszał pierwszy raz po krwawym zamachu w Monachium z 5 września 1972 r. Był to jeden z pierwszych tak spektakularnych ataków terrorystycznych przeprowadzonych przez Palestyńczyków. Komando Abu Daouda wzięło jako zakładników dziewięciu izraelskich zapaśników, zabijając wcześniej dwóch członków ekipy.

Terroryści domagali się uwolnienia więzionych przez Izrael 200 bojowników z Organizacji

Nie planowaliśmy zabijać kogokolwiek w Monachium. Chcieliśmy wziąć zakładników w zamian za uwolnienie więzionych Palestyńczyków. Jeśli by ich nie uwolniono, nasi ludzie mieli rozkaz by opuścić Niemcy i udać się do jakiegoś arabskiego kraju. Tam mieli pozostawić zakładników. Abu Daoud

- Nie planowaliśmy zabijać kogokolwiek w Monachium. Chcieliśmy wziąć zakładników w zamian za uwolnienie więzionych Palestyńczyków. Jeśli by ich nie uwolniono, nasi ludzie mieli rozkaz by opuścić Niemcy i udać się do jakiegoś arabskiego kraju. Tam mieli pozostawić zakładników. Ale Golda Meir nie zgodziła się na nic. To ona musi żałować tego, co się stało. Nie ja - opowiada Daoud "Superwizjerowi".

Kto strzelał w Victorii?

Dzień po masakrze Abu Daoud spokojnie opuścił Niemcy i zapadł się pod ziemię. W ramach akcji "Gniew Boży" Izrael tropił członków Czarnego Września – tak nazwało się komando Daouda – jeszcze przez wiele lat. Niektórych udało się izraelskim tajnym służbom odnaleźć i zabić.

"Dostałem siedem kul"
"Dostałem siedem kul"tvn

Ale 1 sierpnia 1981 r. świat dowiedział się o tym, że w kawiarni w hotelu Victoria w Warszawie został postrzelony gość z Palestyny. To był Abu Daoud. Z hotelu trafił do szpitala uniwersyteckiego, ale gdy tylko dowiedziano się kim jest – natychmiast został przewieziony do szpitala MSW.

Tam pilnowała go polska i palestyńska ochrona, by nikt kolejny raz nie próbował targnąć się

Mieliśmy z nimi kontakty - wielokrotnie kupowaliśmy od nich broń, kałasznikowy. Czasem kupowaliśmy też taki mniejszy pistolet. Polska broń była najlepsza Abu Daoud

Bezpiecznie jak w PRL

Wizyta w 1981 r. nie była pierwszym pobytem Abu Daouda w Polsce. Pierwszy raz nad Wisłą pojawił się trzy lata po masakrze w Monachium. Spędzał dużo czasu w Warszawie, bo czuł się tam bezpiecznie i robił poważne interesy z władzami.

Z kim się spotykał w Polsce? - Z wieloma osobami. Z ludźmi z rządu, z ludźmi zajmującymi się współpracą z obcokrajowcami - opowiada dziennikarzom "Superwizjera". - Mieliśmy z nimi kontakty. Wielokrotnie kupowaliśmy od nich broń, kałasznikowy. Czasem kupowaliśmy też taki mniejszy pistolet. Polska broń była najlepsza - dodaje Daoud.

"Szkolili nas Polscy żołnierze"
"Szkolili nas Polscy żołnierze"tvn

Palestyńczyk nie był zresztą jedynym znanym terrorystą, który w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych czuł się w naszym kraju jak u siebie w domu. Wśród nich byli Carlos, Abu Abbas, a przede wszystkim Abu Nidal, najkrwawszy terrorysta lat osiemdziesiątych miał w Polsce willę i dwie duże firmy, które handlowały bronią. Także z polskimi władzami.

Źródło: Superwizjer

Źródło zdjęcia głównego: tvn