Lubosz Blaha, europoseł i jeden z najbliższych współpracowników premiera Słowacji Roberta Ficy, odwiedził Moskwę. Na Placu Czerwonym mówił, że "faszyzm i wojna pochodzą z Zachodu, wolność i pokój przychodzą ze Wschodu". Słowacka opozycja uznała w poniedziałek wizytę Blahy za "cyniczne przedstawienie".
Jak sam mówił w krótkim wideo nagranym na Placu Czerwonym oraz w rozmowach z rosyjskimi mediami, przyjechał do Rosji, aby podziękować za wyzwolenie od faszyzmu i przeprosić za "rusofobię" Zachodu. Swoją podróż nazwał pokojową.
W nagranym materiale między innymi powiedział: "Faszyzm i wojna pochodzą z Zachodu, wolność i pokój przychodzą ze Wschodu". Przepraszał też za "wojownicze i nienawistne rezolucje Parlamentu Europejskiego przeciwko Rosji". W nagraniu wideo widać też młodych ludzi, których Blaha określił jako Słowaków studiujących w moskiewskiej szkole dla dyplomatów MGIMO, którzy kładą czerwone goździki przy grobie Nieznanego Żołnierza.
"Cyniczne przedstawienie"
Wizytę Blahy ostro skrytykowała słowacka opozycja, nazywając ją "cynicznym przedstawieniem, które ma jedynie zainteresować opinię publiczną osobą europosła". Ich zdaniem ma ona na celu odwrócenie uwagi mediów od niepowodzeń rządu i międzynarodowej kompromitacji gabinetu Ficy.
Blaha należy do najbliższych współpracowników premiera Roberta Ficy. Zanim wystartował w wyborach do PE, był wiceprzewodniczącym parlamentu krajowego. Zasłynął z krótkiego filmiku, w którym w swoim biurze zdejmuje portret wciąż jeszcze urzędującej prezydentki Zuzany Czaputovej i zamienia go na portret Che Guevary. Z gabinetu kazał też wyrzucić flagi UE.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Vaclav Salek)/CTK/PAP