W 2007 roku na szczytach władz policyjnych sfabrykowano oskarżenia wobec policjantów będących zwolennikami lewicy - donosi czwartkowy "Le Monde". W centrum afery znajduje się m.in. szef Generalnej Inspekcji Służb (IGS), nazywanej we Francji "policją policji".
Jak napisał czołowy francuski lewicowy dziennik, wśród głównych osób zamieszanych w tę sprawę są obecny prefekt paryskiej policji Michel Gaudin, mianowany przez prezydenta Nicolasa Sarkozy'ego, i Claude Bard, szef Generalnej Inspekcji Służb (IGS), zajmującej się ściganiem wewnętrznych wykroczeń w tej instytucji.
Fałszywe oskarżenia
Według "Le Monde", na początku 2007 roku - w trakcie poprzedniej kampanii przed wyborami prezydenckimi - IGS przygotowała całkowicie fałszywe oskarżenia, aby usunąć ze stanowisk kilku wysokich funkcjonariuszy policyjnych znanych z lewicowych sympatii. W tym celu IGS zarzuciła im kierowanie rzekomą operacją wydawania imigrantom fałszywych kart pobytu we Francji. Pod tym pretekstem owi funkcjonariusze zostali w 2007 roku tymczasowo aresztowani i oskarżeni o oszustwa przez organy ścigania.
Sprawa przybrała zupełnie inny obrót, gdy w ubiegłym roku wszyscy oskarżeni przez IGS zostali przez sąd oczyszczeni z zarzutów. Podejrzenia skierowały się wtedy wobec "policji policji". W toku kolejnego śledztwa ujawniono, że w IGS sfałszowano liczne dokumenty, aby dowieść rzekomej winy związanych ideowo z socjalistami funkcjonariuszy.
W ostatnich miesiącach sędziowie śledczy przesłuchali w tej sprawie liczne osoby, w tym prefekta Gaudina, uchodzącego za człowieka Sarkozy'ego. Do tej pory nie postawiono mu jednak zarzutów kierowania tymi machinacjami.
"Bezpodstawne twierdzenia"?
Paryska prefektura policji zaprzeczyła natychmiast oskarżeniom o udział w przygotowaniu w 2007 roku politycznego spisku, określając publikację gazety jako "bezpodstawne twierdzenia". Podobnie zareagował minister spraw wewnętrznych Claude Gueant, według którego rewelacje "Le Monde" są oparte na "szczątkowych informacjach i na cząstkowych dokumentach".
Równocześnie oburzona aferą socjalistyczna opozycja oskarżyła Gaudina, że w 2007 roku zinstrumentalizował policję, aby odsunąć od wpływu na nią osoby związane z rywalką Sarkozy'ego w walce o Pałac Elizejski, socjalistką Segolene Royal. Liderzy Partii Socjalistycznej sugerują też - bez wymieniania nazwiska prezydenta - że to sam Sarkozy, na początku 2007 roku minister spraw wewnętrznych, kierował całą operacją politycznych "czystek" wewnątrz policji.
Niektórzy z socjalistów są jednak w tej sprawie ostrożniejsi. Sądzą, że machinacje wynikały nie z rozkazów Sarkozy'ego, ale raczej z motywowanej politycznie "nadgorliwości" samych funkcjonariuszy IGS.
Skandal zaszkodzi Sarkozy'ego
Ujawniony właśnie kolejny skandal polityczny może zaszkodzić szansom Sarkozy'ego na reelekcję podczas kwietniowo-majowych wyborów prezydenckich. Obecny prezydent był już wiele razy atakowany przez rodzime media za instrumentalizowanie policji i służb wywiadowczych.
W październiku 2011 roku francuski sędzia śledczy postawił szefowi kontrwywiadu Bernardowi Squarciniemu zarzuty w związku z przechwyceniem przez jego podwładnych billingów telefonicznych jednego z dziennikarzy "Le Monde". Według tejże gazety, polecenia w tej sprawie wydał sam Pałac Elizejski.
We Francji toczy się też nadal śledztwo w tzw. aferze Bettencourt. Dotyczy ono domniemanych korupcyjnych powiązań obecnego prezydenta i jego otoczenia z dziedziczką "L'Oreal" Liliane Bettencourt. Organy ścigania badają zwłaszcza podejrzenie o nielegalne finansowanie przez nią kampanii prezydenckiej Sarkozy'ego w 2007 roku.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: wikipedia.org