W Nowym Sadzie na północy Serbii zawaliła się część dachu dworca kolejowego. Zginęło co najmniej osiem osób, a kilkadziesiąt jest rannych. - To niezwykle trudna akcja ratunkowa, która potrwa jeszcze kilka godzin - mówił w piątek po południu minister spraw wewnętrznych Serbii Ivica Daczić.
W piątek po godzinie 12 runęła przednia część dachu, mieszcząca się nad głównym wejściem do budynku dworca w Nowym Sadzie.
Około godziny 15 minister spraw wewnętrznych Serbii Ivica Daczić przekazał w oświadczeniu, że osiem osób zginęło, a dwie są w szpitalu. - To niezwykle trudna akcja ratunkowa, która potrwa jeszcze kilka godzin. Pracuje około 80 ratowników z kilku miast i ciężki sprzęt - powiedział, dodając, że pod gruzami znajdują się jeszcze dwie osoby, ale żyją.
Wcześniej źródło w serbskich służbach ratunkowych przekazało telewizji Nova, że ponad 30 osób zostało rannych. - To najnowsza liczba, jaką dysponujemy, ale może się znacznie zwiększyć. Na ziemię spadła ogromna ilość betonu. Staramy się dotrzeć do ofiar tak szybko i sprawnie, jak to możliwe - przekazało źródło.
Szpital w Nowym Sadzie, do którego trafiły ofiary wypadku, zaapelował do mieszkańców miasta o oddawanie krwi.
Kanał informacyjny N1 podał, że odjazdy pociągów ze stacji położonej około 70 kilometrów na północny zachód od stolicy Serbii - Belgradu - zostały wstrzymane.
Serbskie media podały, że dworzec w Nowym Sadzie został zbudowany w latach 60. i obecnie trwa remont wewnątrz budynku. - Pracujemy naprzeciwko tego dworca. Kiedy dach się zawalił, nasz budynek dosłownie się zatrząsł - powiedział rozmówca lokalnego dziennika Dnevnik.
Źródło: PAP, tvn24.pl, Reuters
Źródło zdjęcia głównego: ENEX