Z ostrą krytyką spotkał się raport na temat przyczyn skandali obyczajowych w Kościele katolickim w USA, który na zlecenie amerykańskiej konferencji episkopatu sporządziła wchodząca w skład City University of New York uczelnia kryminologiczna John Jay College.
Krytycy podkreślają, że dane będące podstawą raportu zostały udostępnione przez Kościół, który wyraźnie stara się bagatelizować problem nadużyć seksualnych księży.
"Problem przejściowy"
Według raportu, skandale z molestowaniem seksualnym młodych chłopców przez księży stanowiły problem niejako przejściowy, spowodowany okolicznościami historycznymi. Wymieniono tu takie czynniki jak niewłaściwe szkolenie kleryków w seminariach i wpływ rozprzężenia obyczajowego na duchownych w następstwie rewolucji seksualnej w latach 60. i 70.
W raporcie stwierdzono też, że księża-homoseksualiści są tak samo skłonni do seksualnych nadużyć i przestępstw, jak księża heteroseksualni. Orzeczono też w nim, że tylko drobna mniejszość księży spełnia kryteria klinicznej definicji pedofila.
"Słuszny politycznie"
Krytycy uważają, że raport stara się być "słuszny politycznie", sugerując, że homoseksualizm nie był istotnym czynnikiem w skandalu.
Liberałowie w kościele wypominają też autorom raportu, że sugerują, iż celibat nie ma nic wspólnego z nadużyciami seksualnymi popełnianymi przez duchownych.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24