Kandydat SPD na kanclerza Niemiec Martin Schulz zarzucił Angeli Merkel w niedzielę podczas zjazdu SPD w Dortmundzie bierność wobec rządów Węgier i Polski, kwestionujących jego zdaniem tolerancję i otwartość. Podkreślił, że solidarność nie jest jednokierunkowa.
- Europa ma nowe problemy. Są w niej rządy, które kwestionują tolerancję i otwartość na świat, na przykład rząd w Budapeszcie, rząd Viktora Orbana, twórcy pojęcia "nieliberalna demokracja", cokolwiek miałoby to oznaczać. Albo rząd w Warszawie, którego pierwszą czynnością urzędową było zakwestionowanie niezależności Trybunału Konstytucyjnego i atak na wolność mediów - powiedział Schulz, przedstawiając program wyborczy swojej partii.
Zaznaczył, że od lat jako przewodniczący Parlamentu Europejskiego, a obecnie szef SPD zwraca uwagę na te nieprawidłowości. - Poruszałem ten temat niezliczoną liczbę razy na posiedzeniach Rady Europejskiej i nigdy nie uzyskałem poparcia od szefowej niemieckiego rządu - zauważył niemiecki socjaldemokrata.
Schulz podkreślił, że Merkel i minister finansów Wolfgang Schaeuble "bardzo konsekwentnie" forsowali postulaty dotyczące kwestii ekonomicznych. - Ale tam, gdzie chodziło o obronę praworządności i demokracji w Unii Europejskiej, nie można było od nich usłyszeć niemal nic lub zupełnie nic - krytykował Schulz.
Schulz zgadza się z Macronem
Kandydat SPD na kanclerza powiedział, że w pełni zgadza się ze stanowiskiem prezydenta Francji Emmanuela Macrona, który powiedział w niedawnym wywiadzie, że UE nie jest supermarketem.
Schulz zaznaczył, że krajom, które korzystają z dopłat do rolnictwa i funduszy strukturalnych oraz domagają się solidarności wobec Rosji, lecz w sprawach dotyczących uchodźców lub podstawowych wartości takich jak tolerancja, wolności i praworządności mówią "nie, dziękujemy", należy powiedzieć: - Solidarność nie jest ulicą jednokierunkową.
- W przeciwieństwie do Merkel i (szefa bawarskiej CSU) Horsta Seehofera mówimy o tym w prostych niemieckich słowach - powiedział Schulz, oklaskiwany przez delegatów na zjazd.
Merkel dokonuje "zamachu na demokrację"
Kandydat SPD na kanclerza Niemiec oskarżył także Merkel o "zamach na demokrację". Zarzucił jej, że zgodnie z zaleceniami swoich doradców stosuje od 2009 roku taktykę "asymetrycznej demobilizacji".
- Musimy sobie uświadomić, że centrala rządu, kwatera główna partii rządowej postanawia systematycznie unikać debaty o przyszłości kraju i mówi: zgadzamy się, by obywatele nie szli na wybory, a nawet świadomie popiera spadek frekwencji wyborczej wiedząc, że działa to na niekorzyść drugiej strony - mówił Schulz.
Szef SPD zaznaczył, że o ile politycy w Berlinie mogą określać taktykę stosowaną przez Merkel mianem "asymetrycznej demobilizacji", to dla niego takie postępowanie jest "zamachem na demokrację".
Schroeder chce poprawy stosunków z Rosją
Przed Schulzem głos zabrał były kanclerz Gerhard Schroeder, który atakował Merkel za poparcie przez nią w 2003 roku wojny z Irakiem. - Dobrze pamiętam tych, którzy popierali wszystkie działania Amerykanów, w tym także ich wojnę z Irakiem - mówił polityk SPD, który kierował rządem Niemiec w latach 1998 - 2005.
Schroeder wezwał SPD do przeciwstawienia się Ameryce prezydenta Donalda Trumpa, szczególnie jego polityce zbrojeń oraz protekcjonizmowi gospodarczemu. Były kanclerz powiedział, że wzrost wydatków na zbrojenia do poziomu 2 procent PKB "nigdy nie został uchwalony". Opowiedział się też za normalizacja relacji z Rosją.
Jednodniowy zjazd SPD uchwali program wyborczy partii przed wyznaczonymi na 24 września wyborami do Bundestagu.
Autor: pk/sk / Źródło: PAP