- Dźwięk się urwał. Sekundę lub dwie później doszło do ogromnej eksplozji. Zatrzęsło całym domem - relacjonuje świadek katastrofy samolotu pod Buffalo. - To było jak trzęsienie ziemi - dodaje inny. W wypadku, do którego doszło w czwartek nad ranem, zginęło co 50 osób.
Do katastrofy doszło niedługo po godz. 22.10 wieczór miejscowego czasu (około godziny 4.10 rano czasu polskiego). Samolot spadł na dom w okolicach Clarence. Maszyna leciała z Newark w stanie New Jersey do Buffalo. Samolot rozbił się około 10 kilometrów od lotniska w Newark, a więc zaledwie na niewielką na chwilę przed lądowaniem. Maszyna spadł wprost na dom.
Na pokładzie samolotu znajdowało się 49 osób. Wszyscy zginęli. Ale to nie jedyne ofiary tej katastrofy - zginęła też jedna osoba na ziemi.
Spadł na dom
Po tym, jak maszyna runęła na dom wybuchł ogromny pożar, z którym w dalszym ciągu walczą zastępy strażaków.
- Samolot podchodząc do lądowania, zboczył z trasy i spadł na dom. Wybuchł ogromny pożar - informuje ze Stanów Zjednoczonych Piotr Milewski, korespondent Radia Zet.
Ile dokładnie osób znajdowało się w domu, kiedy doszło do tragicznego zdarzenia - nie wiadomo. Wiadomo natomiast, że dwie osoby przebywające w chwili katastrofy na ziemi, zostały przetransportowane do szpitala. Jedna z nich, niestety zmarła.
Z powodu ogromnego pożaru, mieszkańcy z okolicznych domów zostali ewakuowani. - Z 12 okolicznych domów znajdujących się w sąsiedztwie, mieszkańcy zostali ewakuowani do schronisk i tam spędzą najbliższą noc - relacjonuje z USA korespondent TVN24 Jan Pachlowski.
"Z domu nic nie zostało"
Katastrofę z wielkimi emocjami relacjonują świadkowie. Wśród nich David Luce, którego dom znajduje się nieopodal miejsca katastrofy. - Brzmiał (samolot - red.) dość głośno, potem dźwięk się urwał - mówił on gazecie Buffalo. - Sekundę lub dwie później, doszło do ogromnej eksplozji. Myślałem, że coś uderzyło w nasz dom. Zatrzęsło całym domem - relacjonował Luce.
Kilka minut później do Luce'a dotarło co tak naprawdę się stało. Jego oczom ukazał się niesamowity obraz. - Dom (na który spadł samolot - red. ) został zmiażdżony. Właściwie to domu nie było, tylko trochę płonącego gruzu - mówił Luce.
- Nie mogę sobie wyobrazić by ktokolwiek przeżył (tę katastrofę - red.). Kiedy słyszysz eksplozję i widzisz jak szybko zaczyna płonąć cała okolica, jest całkiem jasne, że samolot spłonie - powiedział Luce.
Dodał też, że po tym jak samolot spadł, słyszał krzyki. Nie wiedział jednak od kogo one pochodziły - czy od rannych osób czy sąsiadów.
- To było niczym małe trzęsienie ziemi - podsumowuje całe wydarzenie inny mieszkaniec okolicy Keith Burtis.
Problemy techniczne
Jak poinformował rzecznik Niagara Frontier Transportation Authority C. Douglas Hartmayer, na chwilę przed katastrofą, załoga samolotu skontaktowała się z wieżą kontrolną. Poinformowali, że mają problemy techniczne.
Lokalne władze twierdzą, że rozbity samolot to 74-miejscowy Bombardier Q400.
Źródło: CNN, buffalonews.com, PAP