Bunt gruzińskich żołnierzy z bazy w Muchrowani zakończył się fiaskiem. Wierne rządowi oddziały aresztowały przywódcę buntowników, który według Tbilisi był elementem rosyjskiej intrygi wymierzonej w prezydenta Micheila Saakaszwilego.
Pierwsze informacje o buncie w gruzińskiej armii nadeszły około południa z tamtejszego Ministerstwo Spraw Wewnętrznych. Rzecznik resortu Szota Utiaszwili poinformował, że bunt został zorganizowany przez byłego dowódcę gruzińskich sił specjalnych, korzystającego z poparcia Rosji.
Tbilisi reaguje szybko
Do Muchrowani od razy ruszyła kolumna czołgów i pojazdów opancerzonych, a wstępu do bazy zakazano dziennikarzom. Gruzińska policja zatrzymała ich kilka kilometrów przed bazą. Wszystkie drogi prowadzące w kierunku bazy zostały zamknięte.
Do buntowników pojechał też Saakaszwili oraz ministrowie obrony i spraw
Osobiście prowadziłem negocjacje z buntownikami i zasugerowałem, żeby złożyli broń i oddali się w ręce policji Micheil Saakaszwili
Dowódca buntowników Mamuka Gorgiaszwili, według rosyjskiej agencji Interfax, wydał oświadczenie, w którym skrytykował władze Gruzji. - Nie sposób patrzeć spokojnie, jak nasz kraj się rozpada i trwa konfrontacja. Ale nasz batalion wojsk pancernych nie ucieknie się do przemocy - zacytowała agencja jego oświadczenie.
Po kilku godzinach buntownicy się poddali, a Gorgiaszwilego aresztowano. Ok. 500 jego żołnierzy zostanie przesłuchanych.
Bunt zażegnany. Buntownicy pod kluczem
- Osobiście prowadziłem negocjacje z buntownikami i zasugerowałem, żeby złożyli broń i oddali się w ręce policji - powiedział po kapitulacji buntowników gruziński prezydent, nie ukrywając, że zagroził, iż w przeciwnym razie użyje siły.
Saakaszwili dodał w wystąpieniu telewizyjnym, że bunt był sprawą odosobnioną, sytuacja w kraju jest pod kontrolą, a buntownicy aresztowani.
Słowa Saakaszwilego potwierdził minister spraw wewnętrznych Gruzji Vani Merabiszwili. - Weszliśmy do bazy i uspokoiliśmy wszystkich. Aresztowano przywódcę, kilka osób jest przesłuchiwanych - powiedział Merabiszwili w rozmowie telefonicznej z agencją Reutera.
Waszyngton: nic się nie zmieniło
W uspokajającym tonie wypowiedział się również rzecznik Pentagonu Bryan Whitman. Amerykanin oświadczył, że bunt w gruzińskiej bazie wojskowej wydaje się odosobnionym incydentem. - Do tego zdarzenia dopiero co doszło i wciąż analizujemy sytuację, ale nie zmienia to naszych długoterminowych relacji z Gruzją - powiedział.
Gruzini: Rosja wmieszana
Whitman zapytany o zarzuty dotyczące udziału Rosji w wywołaniu buntu, odparł:
Saakaszwili i jego otoczenie próbują tłumaczyć następstwa swojej głupoty knowaniami Moskwy Dmitrij Rogozin
Wcześniej o udziale Moskwy w buncie mówił minister obrony Gruzji Dawid Sicharulidze. - Plany spiskowców były koordynowane z Rosją, a ich celem minimum było zerwanie manewrów NATO, a maksimum: bunt armii w kraju - oświadczył polityk.
Rosja nie komentuje
Co na gruzińskie zarzuty Rosja? - To brednie i oznaka agonii gruzińskiego reżimu Micheila Saakaszwilego - cytowała reakcje anonimowych rosyjskich źródeł agencja ITAR-TASS.
Z kolei ambasador Rosji przy NATO Dmitrij Rogozin powiedział, że "fakt, iż bunt wybuchł w brygadzie resortu obrony, odzwierciedla wszechogarniający kryzys polityczny i gospodarczy, który się pogłębia pod rządami Micheila Saakaszwilego".
- Saakaszwili i jego otoczenie próbują tłumaczyć następstwa swojej głupoty knowaniami Moskwy - powiedział Rogozin.
"Absurdalna wiadomość"
- W Rosji na temat gruzińskiego przewrotu mówi się bardzo mało, praktyczne nic - ocenia dziennikarz Faktów TVN Andrzej Zaucha. Dodaje, że Rosjanie nie chcą komentować całej sprawy, bo według nich to absurdalna wiadomość. - Rosyjskie władze w ogóle nie zajęły stanowiska na temat tego buntu i tego "rosyjskiego śladu" - mówi Zaucha.
Opozycja: przedstawienie Saakaszwilego
Z kolei według gruzińskiej opozycji bunt był "przedstawieniem" mającym odwrócić uwagę od trwających od blisko miesiąca protestów przeciwko prezydentowi. Przeciwnicy szefa państwa zarzucają mu, że zgromadził w swoich rękach zbyt dużą władzę i że jego nieudolne przywództwo w trakcie ubiegłorocznej wojny z Rosją doprowadziło do utraty części terytorium.
Opozycyjne demonstracje przed budynkami rządowymi nie cieszą się jednak wielką popularnością, w przeciwieństwie do poparcia, jakim cieszy się Saakaszwili.
NATO nie odwołuje manewrów
Do buntu w gruzińskim wojsku doszło w przeddzień manewrów NATO zaplanowało manewry na Kaukazie. Ćwiczenia, które mają odbywać się między 6 maja a 1 czerwca, Rosja uznała za "prowokację". Prezydent Dmitrij Miedwiediew mówił o manewrach jako niebezpieczeństwie, które może zagrozić wysiłkom zmierzającym do poprawy relacji między Moskwą i Sojuszem.
Mimo buntu, NATO nie zrezygnuje z ćwiczeń. - NATO nie zamierza odwoływać ćwiczeń w Gruzji mimo buntu wojskowych - powiedziała we wtorek rzeczniczka Sojuszu Carmen Romero.
Źródło: TVN24, PAP, Reuters