Ruszyło śledztwo ws. katastrofy śmigłowca. "Pilot musiał zmienić trasę lotu"


Ruszyło śledztwo ws. przyczyn katastrofy śmigłowca, który rozbił się w ubiegłym tygodniu w Londynie. Jak ustalono, pilot helikoptera w trakcie lotu z powodu złej pogody został przekierowany na inne lotnisko niż to, na którym pierwotnie miał lądować. W gęstej mgle zawadził o dźwig i rozbił się, uderzając o ziemię.

Kapitan Pete Barnes, 50-letni pilot z 25-letnim stażem, zmarł z powodu licznych obrażeń wielonarządowych - podali śledczy obecni we wtorek w sądzie w Londynie.

Jak ustalono, miał wszelkie potrzebne badania i licencje uprawniające do lotu. Był jednym z najbardziej doświadczonych lotników w Wielkiej Brytanii: w przeszłości latał m.in. helikopterami medycznymi, jako pilot-kaskader brał udział również w filmach. Zagrał m.in. w "Szeregowcu Ryanie" i "Tomb Raider".

Musiał zmienić trasę

Według ustaleń policji i prokuratury, Barnes leciał z aerodromu Redhill w hrabstwie Surrey. Pierwotnie miał lądować na lądowisku Elstree w Hertfordshire, ale z powodu złej pogody został przekierowany na lotnisko Battersea. W czasie lotu, w gęstej mgle, zahaczył o dźwig przy wieżowcu St Georges Wharf Tower w dzielnicy Vauxhall i rozbił się, uderzając o ziemię. Zgon pilota stwierdziła na miejscu ekipa medyczna.

Życiowa partnerka pilota, Rebecca Dixon, powiedziała mediom, że cieszy się, iż katastrofa nie przyniosła większej liczby ofiar. Dodała, że ona i dwójka dzieci, jakie ma z Barnesem, są dumni z jego osiągnięć.

Jak podano we wtorek w sądzie, przechodniem, który zginął na ziemi, był 39-letni Matthew Wood. Przyczyną jego śmierci były poważne oparzenia i rana nogi.

W katastrofie śmigłowca obrażenia odniosło 9 osób. Według policji, był to nieszczęśliwy wypadek, bez związku z atakiem terrorystycznym.

Autor: jk/ja / Źródło: bbc.co.uk, telegraph.co.uk

Raporty: