Dziesiątki tysięcy osób wzięły udział w niedzielę w marszach w kilkunastu miastach Rumunii. Protestowali przeciwko zamiarom rządu, który chce ogłosić amnestię dla tysięcy więźniów. Zdaniem krytyków tych planów mogą one zniweczyć postępy w walce z korupcją.
Demonstrujący na Placu Uniwersyteckim w Bukareszcie nazwali rządzących z postkomunistycznej Partii Socjaldemokratycznej (PSD) "czerwoną zarazą" oraz skandowali "Rumunio, obudź się!". Niedzielne demonstracje miały miejsce w kilkunastu miastach, oprócz stolicy protestowano m.in. w Kluż-Napoka w północno-zachodniej części kraju i w Timisoarze na zachodzie Rumunii.
Premier Sorin Grindeanu oświadczył w niedzielę, że protesty zostały "upolitycznione" oraz skrytykował prezydenta Klausa Iohannisa, który wziął udział w podobnej demonstracji, zorganizowanej tydzień wcześniej. Prezydent mówił wówczas, że "gang polityków, którzy mają problemy z prawem, chce zmienić ustawy i osłabić państwo prawa". Grindeanu chce wydać rozporządzenie dotyczące amnestii więźniów, co zdaniem jego rządu pozwoliłoby poprawić sytuację w przepełnionych zakładach karnych. Krytycy tego pomysłu twierdzą, że pomogłoby to skazanym za korupcję ludziom związanym z rządem i chcą, by propozycja została omówiona w parlamencie.
Projekt amnestii
Według opublikowanego w połowie stycznia przez ministerstwo sprawiedliwości Rumunii projektu propozycji amnestia miałaby objąć przede wszystkim osoby z wyrokiem poniżej pięciu lat więzienia z wyjątkiem skazanych za przestępstwa seksualne czy przemoc. Rząd twierdzi, że zwolnionych zostałoby ok. 2,5 tys. więźniów, jednak według władz więziennych - 3,7 tys. osób. Ponadto o połowę zostałyby skrócone kary osadzonych, który ukończyli 60. rok życia, kobiet w ciąży oraz więźniów posiadających małe dzieci, niezależnie od zarzutów, na podstawie których zostali skazani. Nieprzychylnie wobec rządowych planów wypowiedział się m.in. prokurator generalny oraz wielu sędziów.
Autor: mtom / Źródło: PAP