Podejrzany o zabicie dwóch nastolatek w rumuńskim mieście Caracal przyznał się do winy - poinformował w niedzielę prawnik 65-letniego mężczyzny. Sprawa jednego z morderstw, 15-letniej Alexandry, która po porwaniu kontaktowała się z policją, wywołała w kraju protesty przeciw działaniu władz. Demonstranci zarzucali służbom opieszałość, ponieważ te nie zareagowały na wezwane nastolatki.
65-letni mechanik samochodowy Gheorghe Dinca był głównym podejrzanym o zabójstwo 15-letniej Alexandry Macesanu. Po uzyskaniu prokuratorskiego nakazu rewizji funkcjonariusze policji weszli na teren posesji należącej do mężczyzny. W jego domu znaleziono nadpalone szczątki ludzkie oraz biżuterię, która należała do Alexandry. Ozdoby zostały rozpoznane przez rodzinę dziewczynki.
Policja przypuszcza też, że w domu Dinca natknęła się również na nadwęglone szczątki 18-latki Luizy Melencu, która zaginęła w tym samym regionie, ale w kwietniu. Mechanik trafił na 30 dni do aresztu.
W niedzielę adwokat 65-latka Bogdan Alexandru przekazał reporterom, że Dinca przyznał się do obydwu zarzutów. Jak dodał, mężczyzna nie podał jeszcze szczegółów zbrodni.
Wzywała pomocy, policja nie reagowała
15-letnia Alexandra Macesanu, która chciała dojechać autostopem z miasteczka Caracal do swej rodzinnej wsi Dobrosloveni na południu Rumunii, została uprowadzona. Dziewczyna próbowała zaraz po porwaniu zawiadomić policję. Udzieliła przez komórkę dokładnych informacji, gdzie jest przetrzymywana. Komunikacja urwała się, gdy dziewczynka powiedziała: "Muszę kończyć, on nadchodzi".
Policja nie zareagowała na te sygnały, wkroczyła do akcji dopiero po 19 godzinach. W sobotę - po straceniu całej doby na uzyskanie prokuratorskiego nakazu rewizji - policjanci weszli na posiadłość Dinca.
Opieszałość policji wywołała powszechne oburzenie w Rumunii. W sobotę premier Vasilica-Viorica Dancila odwołała ze stanowiska szefa rumuńskiej policji Ioana Budę oraz dwóch wysokich urzędników administracji regionalnej.
Szefowa socjaldemokratycznego rządu zapowiedziała również przeprowadzenie referendum ws. zaostrzenia kar dla gwałcicieli, pedofilów oraz sprawców zabójstw.
"Rumunia jest zabijana!"
Jest to kolejna seria dymisji zarządzonych przez szefową rządu Rumunii w ostatnim czasie. W połowie lipca premier Vasilica-Viorica Dancila poinformowała o zdymisjonowaniu ministra spraw zagranicznych Teodora Melescanu oraz szefowej resortu spraw wewnętrznych Carmen Dan, uzasadniając tę decyzję niekorzystnym odbiorem obojga wśród obywateli.
Szefowa rumuńskiego rządu jest oskarżana o rządzenie krajem za pomocą dekretów, bez konsultacji z organami władzy ustawodawczej i debaty publicznej. W ocenie Unii Europejskiej rząd Dancilowej nie stosuje się do zasad praworządności oraz ingeruje w kompetencje władzy sądowniczej, naruszając fundamentalną zasadę jej niezawisłości.
Demonstranci, którzy pojawili się w sobotę na ulicach Bukaresztu, nieśli transparenty z napisami: "Rumunia jest zabijana!", "Macie na rękach ich krew!" oraz "Korupcja zabija".
Autor: ft//now / Źródło: reuters, pap