Rumuni opłakują ofiary tragicznego pożaru w klubie nocnym


Ponad dziesięć tysięcy osób wyszło na ulice Bukaresztu, by wziąć udział w marszu upamiętniającym ofiary pożaru w klubie nocnym, w wyniku którego zginęło przynajmniej 30 osób. Liczba ofiar może wzrosnąć, bo wielu rannych jest w stanie ciężkim.

Poprzedni bilans ofiar piątkowej tragedii wynosił 29 osób. W niedzielę w wyniku odniesionych ran zmarł jednak kolejny młody człowiek.

Ofiar śmiertelnych może być więcej

Według służb medycznych w szpitalu wciąż przebywa ok. 140 rannych, a ponad 30 z nich jest w stanie krytycznym.

Ze źródeł policji wynika, że w bukareszteńskim marszu solidarności udział wzięło ponad 10 tys. osób.

- To tragedia spowodowana w pewnym stopniu przez korupcję, obojętność i brak kompetencji. Moim zdaniem, to sygnał, że społeczeństwo rumuńskie musi się zmienić - mówi w rozmowie z agencją AFP jeden z uczestników marszu Gabriel Mistodie, który wziął w nim udział, by "złożyć hołd ofiarom i okazać wsparcie rannym, którzy walczą o życie".

Rumuński prezydent Klaus Iohannis, w słowach ocenianych przez AFP jako niezwykle ostre, także nawoływał do zmian w społeczeństwie.

- Nie musimy już tolerować niekompetencji władz, nieskuteczności instytucji i nie możemy pozwalać, by korupcja rozwijała się do takiego stopnia, że doprowadza do śmierci - powiedział w niedzielnym wywiadzie telewizyjnym.

Jego zdaniem powodem tragedii było nieprzestrzeganie norm bezpieczeństwa.

Bez pozwolenia

Z kolei wiceminister spraw wewnętrznych Raed Arafat poinformował, że szefowie klubu nie zwrócili się do straży pożarnej o wydanie pozwolenia na pokaz pirotechniczny, który miał towarzyszyć odbywającemu się w nim koncertowi.

Do wybuchu tragicznego w skutkach pożaru doszło w popularnym klubie Colectiv, w którym odbywał się koncert zespołu heavy-metalowego. Na widowni znajdowało się ok. 400 osób. Nieznane są jeszcze bezpośrednie przyczyny tragedii.

Premier Rumunii Victor Ponta ogłosił w sobotę trzydniową żałobę narodową.

Autor: ToL / Źródło: PAP