Irański prezydent elekt Hasan Rowhani uznał za "śmiechu wartą" niedawną wypowiedź izraelskiego premiera Benjamina Netanjahu, który zapewnił o gotowości Izraela do uniemożliwienia Teheranowi budowy broni nuklearnej.
- To śmieszne. Kim są syjoniści, by nam grozić? - powiedział Irańczyk, umiarkowany polityk, z którego wyborem na prezydenta niektóre siły na Zachodzie wiążą nadzieje na rozstrzygnięcie przeciągającego się sporu w sprawie irańskiego programu nuklearnego.
- Ciągle coś niedwuznacznie dają do zrozumienia - stwierdził Rowhani, przemawiając do weteranów wojny z Irakiem w latach 1980-88. - Kiedy to słyszysz, możesz tylko się śmiać - dodał.
Izrael chce nacisku na Iran
Netanjahu oświadczył kilka dni temu, że Iran przesuwa się coraz bliżej "czerwonej linii" i należy go powstrzymać. Wezwał do dalszego wywierania na władze w Teheranie międzynarodowej presji, by te odstąpiły od programu nuklearnego, za którym - według Zachodu i Izraela - próbują ukryć prace nad bronią nuklearną.
Iran zapewnia, że chodzi jedynie o energię atomową dla celów cywilnych.
Izrael, powszechnie uważany za jedyne mocarstwo atomowe na Bliskim Wschodzie, daje do zrozumienia, że mógłby sam podjąć działania wojskowe przeciwko Iranowi, jeśli międzynarodowe sankcje i dyplomacja nie doprowadzą do zmiany jego polityki nuklearnej.
"Ambicje Teheranu się nie zmienią"
Rowhani, który obejmie urząd prezydenta na początku sierpnia, sugerował, że zaprezentuje mniej konfrontacyjne podejście do rozmów z sześcioma mocarstwami na temat programu nuklearnego, niż poprzednik, ultrakonserwatywny Mahmud Ahmadineżad. Według Netanjahu ambicje nuklearne Teheranu nie zmienią się, gdyż to najwyższy przywódca duchowo-polityczny Iranu ajatollah Ali Chamenei, a nie nowo wybrany prezydent Rowhani, były negocjator w sprawach irańskiej energii atomowej, będzie ustalał politykę nuklearną.
Autor: mk/roody / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia (CC BY SA)