Żołnierze "z łapanki" i zadyszka całego wojska. Raport o rosyjskiej aktywności na Ukrainie

Rosyjskie czołgi T-72 wyruszają na ćwiczenia
Rosyjskie czołgi T-72 wyruszają na ćwiczenia
MO Rosji/Youtube
Rosyjskie wojsko ma problemy z ludźmi i sprzętemMO Rosji/Youtube

Rosjanie mają poważne problemy z wystawieniem odpowiedniej liczby żołnierzy do walki na Ukrainie. Wymaga to znaczącego wysiłku całego wojska - stwierdzono w raporcie renomowanego brytyjskiego think tanku RUSI, według którego do działań na Ukrainie zaangażowano niemal wszystkie jednostki, nawet te z Władywostoku. Wobec strat wśród zawodowych żołnierzy na Ukrainę mają być wysyłani podstępem i przymusem także poborowi.

Według raportu, obecność zwartych formacji rosyjskiego wojska na wschodniej Ukrainie nie ulega wątpliwości i jest na to wiele dowodów. Autor zastrzega, że chodzi przy tym nie tylko o "doradców" i specjalistów obsługujących skomplikowane uzbrojenie. Do akcji na froncie są wysyłane regularne oddziały, o czym mówili już wcześniej sami Ukraińcy. Brytyjczycy przeprowadzili jednak głębszą analizę składu obecnych w Donbasie rosyjskich jednostek i ogólnie tego, jak wobec kryzysu radzi sobie całe rosyjskie wojsko.

Pozlepiane oddziały

Rosjanie mają utrzymać na wschodzie Ukrainy od kilku do kilkunastu tysięcy ludzi, w zależności od natężenia walk. Pierwszy raz więcej rosyjskich żołnierzy pojawiło się w sierpniu, co skończyło się generalną ofensywą pod koniec tego miesiąca i zadaniem poważnych strat Ukraińcom. Podczas walk Rosjanie mieli jednak sami ponieść dość duże straty, co wymusiło wycofanie części wyczerpanych oddziałów do kraju i przysłanie nowych. Pod koniec roku ponownie wzrosła liczebność rosyjskich wojsk w Donbasie, co skończyło się natężeniem walk w styczniu. Brytyjczycy twierdzą, że zorganizowanie tych dwóch ofensyw było poważnym wyzwaniem dla rosyjskiego aparatu militarnego. Do ukraińskiej operacji zaangażowano łącznie bowiem, ich zdaniem, 117 jednostek bojowych i wsparcia z całej Rosji. Żadna nie została wysłana na Ukrainę w całości, bo nie byłoby takiej możliwości. Nawet elitarne jednostki są gotowe do akcji jedynie w pewnej części z braku odpowiednio przeszkolonych ludzi. Wobec tego z każdej "wyjmowano" małe pododdziały, które były następnie "zlepiane" w grupy bojowe już na granicy z Ukrainą i wysyłane do walki. Tego rodzaju budowanie tymczasowych grup bojowych nie jest niczym niezwykłym. Taka praktyka wywodzi się jeszcze z czasów II wojny światowej i pozwala swobodniej dysponować dostępnymi siłami. Autorzy raportu podkreślają jednak, że stworzenie relatywnie małych sił bojowych wysłanych na Ukrainę wymagało wielkiego wysiłku całego rosyjskiego wojska.

[object Object]
Jacek Czaputowicz o szczycie czwórki normandzkiej w Paryżutvn24
wideo 2/23

Najazd aż z Kuryli

Wśród 117 jednostek zaangażowanych w operację ukraińską są niemal wszystkie główne formacje bojowe rosyjskiego wojska, czyli brygady pancerne, zmechanizowane, powietrznodesantowe, artyleryjskie czy sił specjalnych. Jedyna, której nie użyto, to 102. Baza Wojskowa w Armenii, gdzie niegdyś stacjonowała brygada zmechanizowana, a obecnie podobna rozmiarami jednostka dbająca o interesy Rosji w regionie. Do działań na Ukrainie miały zostać przeznaczone elementy ze wszystkich okręgów wojskowych, od Południowego po Daleki Wschód. W Donbasie zidentyfikowano nawet żołnierzy z jednostek stacjonujących na co dzień we Władywostoku i na Kurylach. Zdecydowanie największy wysiłek ponosi jednak Południowy Okręg Wojskowy, który odpowiada za Kaukaz i część Rosji przylegającą do granicy z Donbasem. W mniejszym stopniu, ale również znacznym, zaangażowano Zachodni Okręg Wojskowy, odpowiadający za większość europejskiej części Rosji. Oba te okręgi skupiają gros najlepszych rosyjskich wojsk. Co charakterystyczne, w początkowej fazie wojny ukraińskiej, czyli latem 2014 roku, poszczególne brygady były w stanie wysyłać do akcji całe bataliony, czyli zwarte i gotowe do samodzielnego działania formacje liczące po około 300-500 ludzi i na przykład 30-40 czołgów wspieranych przez drugie tyle wozów opancerzonych. Podczas ofensywy zimowej brygady były już w stanie zebrać tylko pojedyncze kompanie, liczące po maksymalnie stu ludzi i kilkanaście wozów bojowych.

Wyczerpanie Rosjan

W ocenie Brytyjczyków świadczy to o szybkim wyczerpaniu najbardziej wartościowych jednostek rosyjskiego wojska i braku odpowiednich rezerw. To jedna z głównych bolączek wojska Rosji, która jest znana od lat. Na papierze jest liczne, ale w praktyce jego gotowość bojowa jest niska. Brakuje wyszkolonych żołnierzy zawodowych, nie ma dość poborowych, a stary sprzęt często nie nadaje się do użycia. Wojna na Ukrainie w ocenie analityków obnażyła tą słabość. Problemem dla Rosjan jest to, że teoretycznie mogą wydać rozkaz do marszu na Ukrainę tylko żołnierzom zawodowym. Poborowi nie powinni być wysyłani na tego rodzaju operację. Kadra zawodowa, pomimo wielu lat starań, jest jednak dość szczupła. Starty bojowe dodatkowo pogorszyły sytuację. Dowódcy jednostek mają się więc posuwać do szantażu i podstępu, fikcyjnie "uzawiadawiając" poborowych i wysyłając ich na front. Inaczej nie byliby w stanie zebrać wymaganej przez centralne dowództwo liczby ludzi. Wobec takich problemów Rosjan, Brytyjczycy stawiają pytanie o zdolność rosyjskiego wojska do dłuższego prowadzenia operacji na Ukrainie. Przewidują, że w krótkiej perspektywie i tak separatyści, których oddziały mają być traktowane jako "mięso armatnie", wspierani przez zebrane z wysiłkiem oddziały rosyjskie, będą górować liczebnie i jakościowo nad Ukraińcami. Z biegiem czasu utrzymanie tej przewagi ma być jednak coraz trudniejsze i niechybnie odbije się to na ogólnej gotowości bojowej rosyjskiego wojska, która nigdy nie była wysoka. Zapobieżenie tej sytuacji będzie wymagało większej mobilizacji i nakładów finansowych, o co trudno wobec problemów gospodarczych Rosji.

Autor z wyrokiem ze szpiegostwo

Raport na temat zaangażowania rosyjskiego wojska na Ukrainie został przygotowany przez Igora Sutiagina. To Rosjanin, z wykształcenia fizyk i historyk. Studiował też na Zachodzie. Pracując jeszcze w ojczyźnie specjalizował się między innymi w opisywaniu rosyjskiego arsenału broni jądrowej. W 1999 roku został aresztowany, a następnie skazany za szpiegostwo. W 2010 roku był jedną z czterech osób wymienioną na dziesiątkę rosyjskich szpiegów złapanych w USA. Teraz Sutiagin pracuje w brytyjskim think thanku Królewski Instytut Zjednoczonych Służb do Studiów Bezpieczeństwa i Obronności (w skrócie RUSI) założonym jeszcze w XIX wieku przez zwycięzcę Napoleona pod Waterloo, Lorda Wellingtona. Think tank uchodzi za jedną z najbardziej renomowanych instytucji tego rodzaju w Wielkiej Brytanii. Autor raportu nie podaje źródeł swoich informacji, powołując się miejscami na ukraińskie media.

Autor: mk\mtom / Źródło: RUSI

Tagi:
Raporty: