Rosyjski ambasador w Syrii Aleksandr Kinszczak, przedstawiając listę celów lotnictwa rosyjskiego, oświadczył, że "z wyjątkiem może Wolnej Armii Syryjskiej" wszystkie formacje rebelianckie walczące w Syrii są "groźnymi organizacjami terrorystycznymi".
Kinszczak potwierdził w środę w Damaszku, że oprócz dżihadystów celem rosyjskich ataków jest również powiązany z Al-Kaidą syryjski Front Al-Nusra. - Jeśli chodzi o Państwo Islamskie i Front Al-Nusra, wszystko jest jasne. Obie organizacje zostały uznane za terrorystyczne przez Radę Bezpieczeństwa ONZ – powiedział.
Walka ze wszystkimi
Rosyjski dyplomata skrytykował podejmowane na Zachodzie próby przedstawiania tych formacji jako "rebeliantów". - Zachód wrzuca je zazwyczaj do jednego worka umiarkowanej opozycji syryjskiej, zapominając, że w miarę zaostrzania się konfliktu w Syrii, tzw. umiarkowane ugrupowania zostały doszczętnie rozbite bądź wchłonęły je radykalne siły islamistów – powiedział Kinszczak. Wśród najgroźniejszych formacji terrorystycznych w Syrii rosyjski dyplomata wymienił oddziały tzw. Armii Islamu będącej konfederacją 43 grup sunnickich islamistów oraz Armię Lewantu, grupującą niegdysiejszych "bojowców" z Frontu Al-Nusra. - Armia Islamu ma na sumieniu ostrzał z moździerzy dzielnic mieszkaniowych w Damaszku. Do Armii Lewantu przylgnęła zaś reputacja skrytobójców gotowych umoczyć ręce we krwi aż po łokcie – podkreślił. Ambasador zakwalifikował również jako terrorystyczne działające w okolicach Aleppo oddziały Ahrar asz-Szam (Wolni Ludzie Lewantu). Na Zachodzie ta utworzona w 2011 r. grupa dżihadystów i salafitów cieszy się opinią umiarkowanej. Jednak z punktu widzenia rosyjskiego dyplomaty jest "ekstremizmem w czystej postaci", ponieważ weszła ostatnio w koalicję z Frontem Al-Nusra, w ramach tzw. Armii Wyzwolenia (Dżaisz al-Fatah). Strona rosyjska twierdzi, że prowadzone od 30 września ataki lotnicze w Syrii mają na celu likwidację formacji działających wyłącznie na obszarze kontrolowanym przez dżihadystów z IS. Po fali krytyki ze strony Zachodu, że ataki rosyjskie są prowadzone na obszarze, gdzie nie ma dżihadystów, rosyjska dyplomacja skorygowała obecnie narrację i podważa istnienie "umiarkowanych grup rebeliantów".
Wspierany przez Rosjan syryjski reżim Baszara al-Asada już od wielu lat uparcie twierdzi, że wojnę domową toczy nie z opozycją, ale "terrorystami". Takim mianem określa wszystkich swoich przeciwników.
Autor: mk/ja / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: mil.ru