Rosja i Iran zgodziły się zacieśnić współpracę, aby doprowadzić do stabilizacji i bezpieczeństwa w rejonie Bliskiego Wschodu - poinformowało rosyjskie MSZ. Rosja zaproponowała również wsparcie dla opozycyjnej Wolnej Armii Syrii, ale walczący z Asadem dowódcy nie ufają Moskwie.
Szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow i jego irański odpowiednik Mohammad Dżawad Zarif rozmawiali tego dnia telefonicznie na prośbę Moskwy po piątkowych rozmowach Ławrowa w Wiedniu z USA, Arabią Saudyjską i Turcją na temat Syrii - podało rosyjskie ministerstwo w komunikacie na swojej stronie internetowej. Iran i Rosja są sojusznikami prezydenta Syrii Baszara el-Asada.
Moskwa uważa, że Asad musi być częścią rozwiązania sytuacji w Syrii i że to Syryjczycy powinni zadecydować, kto ma nimi rządzić. Waszyngton mówi zaś, że może tolerować Asada tylko przez krótki okres przejściowy, ale tak czy owak ma on zejść ze sceny politycznej.
Moskwa "gotowa wesprzeć" opozycję
Sobotnie wypowiedzi Ławrowa, który udzielił wywiadu rosyjskiej telewizji, oznaczają zmianę w stanowisku Moskwy. Szef rosyjskiej dyplomacji powiedział, że rosyjskie siły lotnicze, które od 30 września bombardują pozycje islamistów w Syrii, gotowe są wesprzeć nalotami Wolną Armię Syryjską (WAS) i ściśle współpracować z USA w zwalczaniu ugrupowań terrorystycznych.
W sobotę ministerstwo obrony Rosji poinformowało, że rosyjskie samoloty od 30 września, czyli początku operacji rosyjskiego lotnictwa w Syrii, przeprowadziły 934 naloty, niszcząc 819 celów wojskowych.
Według Ławrowa wsparcie udzielane Asadowi przez rosyjskie samoloty przyczyni się do nakłonienia go do rozwiązania politycznego.
Kreml, który jest najsilniejszym zagranicznym sojusznikiem Asada, już wcześniej mówił o konieczności przeprowadzenia w Syrii wyborów, ale wypowiedzi Ławrowa wzywające do politycznej odnowy padły po wizycie Asada w Moskwie. Według Ławrowa podczas tej wizyty Kreml mówił syryjskiemu przywódcy o potrzebie postępu politycznego.
"Nie będę rozmawiać z mym zabójcą"
Syryjscy rebelianci walczący pod sztandarem WAS oświadczyli w sobotę, że Rosja musi najpierw zaprzestać bombardowania ich, zanim zacznie mówić o udzieleniu im wsparcia. Odrzucają oni moskiewski pomysł wyborów, podejrzewając, że jest to wybieg, by utrzymać Asada u władzy.
Rosyjskie naloty parokrotnie miały za cel kilka rebelianckich ugrupowań związanych z WAS na obszarach najistotniejszych dla utrzymania się Asada u władzy. Jak powiedział Fares Bajusz, szef stowarzyszonego z WAS ugrupowania Fursan al-Hak, "Rosja musi najpierw zaprzestać bombardowania siedzib WAS, zanim zaproponuje pomoc, o którą nie prosimy". Rosyjskie nawoływania do przeprowadzenia wyborów są według niego nieszczere. - Oznaczają, że proszą o pozostawienie Asada na okres przejściowy - powiedział.
- Nie będę rozmawiać z mym zabójcą - powiedział z kolei Reutersowi Hasan Hadż Ali, szef innego ugrupowania. Natomiast Fadi Ahmand, rzecznik ugrupowania Pierwsza Dywizja Przybrzeżna, parokrotnie zbombardowanego przez rosyjskie samoloty, powiedział, że wpierw Rosja musi wstrzymać naloty. - A potem pomyślimy o współpracy - dodał.
Autor: fil\mtom / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: mil.ru