W związku z atakiem Rosji na Ukrainę zostały poderwane polskie myśliwce. Po kilku godzinach Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych poinformowało o zakończeniu operowania wojskowego lotnictwa. Wcześnie rano siły powietrzne w Kijowie informowały, że z rosyjskich bombowców wystrzelono rakiety. W całej Ukrainie obowiązywał alarm powietrzny.
"Uwaga, w związku z aktywnością lotnictwa dalekiego zasięgu Federacji Rosyjskiej wykonujacego uderzenia na obiekty znajdujące się między innymi na zachodzie Ukrainy, rozpoczęło się operowanie wojskowego lotnictwa w polskiej przestrzeni powietrznej" - podano we wpisie polskiego dowództwa na platformie X.
CZYTAJ TAKŻE: Największy atak od początku agresji. Rosja wysłała ponad 250 dronów
O godzinie 9.28 Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych opublikowało kolejny komunikat, w którym poinformowało o zakończeniu operowania wojskowego lotnictwa w polskiej przestrzeni powietrznej.
"Informujemy, że operowanie wojskowego lotnictwa w polskiej przestrzeni powietrznej zostało zakończone w związku z zaprzestaniem aktywności lotnictwa dalekiego zasięgu Federacji Rosyjskiej. Uruchomione naziemne systemy obrony powietrznej i rozpoznania radiolokacyjnego powróciły do standardowej działalności operacyjnej" - przekazało dowództwo na platformie X.
"Informujemy, że nie zaobserwowano naruszenia przestrzeni powietrznej RP. Wojsko Polskie na bieżąco monitoruje sytuację na terytorium Ukrainy i pozostaje w stałej gotowości do zapewnienia bezpieczeństwa polskiej przestrzeni powietrznej" - dodano w komunikacie.
Rakiety wystrzelone
Wcześniej we wtorek ukraińskie siły powietrzne ostrzegły o zagrożeniu rakietowym, informując, że z rosyjskich lotnisk wystartowały cztery bombowce strategiczne Tu-95, które wystrzeliły w kierunku Ukrainy rakiety manewrujące.
Na terenie całej Ukrainy ogłoszono alarm lotniczy z powodu zagrożenia rakietowego. Pięciogodzinny alarm został odwołany w obwodzie żytomierskim po godzinie 9 (godz. 8 w Polsce). W pozostałych obwodach - po godz. 7 i 8 (godz. 6 i 7 w Polsce).
Rosyjskie rakiety utrzymują kurs południowo-zachodni - podały ukraińskie siły powietrzne. Później sprecyzowały, że pociski zmieniły kurs w kierunku obwodów czerkaskiego i żytomierskiego. W pobliżu miasta Czerkasy słyszano eksplozje - relacjonowała ukraińska telewizja Suspilne.
"Duża pętla" nad Ukrainą
Ukraińskie kanały na Telegramie, które śledzą ruch rosyjskich rakiet, przekazały, że pociski manewrujące, po wykonaniu "dużej pętli" nad Ukrainą, zawróciły w kierunku obwodu żytomierskiego, później "zniknęły" z monitorowanej przestrzeni.
"Na razie nie ma żadnych informacji o tym, co dzieje się z tymi rakietami. W przestrzeni powietrznej Ukrainy, nad regionami północnymi, wciąż znajdują się wrogie drony Shahed" - podała ukraińska sekcja BBC.
Rosyjskie drony przypuściły atak na kilka obwodów ukraińskich w nocy z poniedziałku na wtorek. W obwodzie sumskim została ranna jedna osoba. W obwodzie kijowskim bezzałogowiec uderzył w budynek prywatny. Poszkodowana została 44-letnia kobieta - przekazał pełniący obowiązki szefa władz regionu Mykoła Kałasznyk.
Uszkodzenia w rejonie żytomierskim
Podczas zmasowanego ataku powietrznego sił rosyjskich odłamki uszkodziły budynek gospodarczy i mieszkalny w rejonie żytomierskim - poinformował szef władz regionu Witalij Buneczko. Nie sprecyzował, czy były to odłamki rosyjskich dronów czy rakiety.
"Ratownikom udało się szybko ugasić pożar i zapobiec jego rozprzestrzenianiu się. W wyniku zdarzenia ranna kobieta trafiła do szpitala. Dwoje dzieci, w wieku czterech i siedmiu lat, również trafiło do szpitala z powodu ostrej reakcji stresowej" - napisał na Telegramie Buneczko.
Autorka/Autor: tas/ads
Źródło: Suspilne, NV, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Jakub Kaczmarczyk/PAP