Rosnieft wygrał proces przeciw gazecie "RBK", jednak sąd orzekł dużo niższe odszkodowania za szkody dla reputacji biznesowej spółki, niż żądał ten kontrolowany przez państwo koncern naftowy.
W poniedziałek sąd ogłosił tylko postanowienie, bez uzasadnienia wyroku. Nakazał "RBK" usunięcie spornego artykułu i opublikowanie sprostowania. Sumę odszkodowania sąd oszacował na 390 tys. rubli (ok. 6,3 tys. USD), każdy z dziennikarzy - autorów artykułu ma też zapłacić po ok. 4,5 tys. rubli (ok. 73 USD ). Łączna orzeczona suma to zatem 408 tys. rubli (ponad 6,6 tys. USD). Rosnieft szacował straty na prawie 3,2 mld rubli, czyli równowartość ponad 50 mln dolarów.
Szef niezależnej "Nowej Gaziety" Dmitrij Muratow powiedział radiu Echo Moskwy, że sąd wydając taką decyzję obronił wolność niezależnych mediów w Rosji. Z kolei właściciel gospodarczego dziennika "Wiedomosti" Demjan Kudrjawcew ocenił, że gdyby sąd poparł "RBK", oznaczałoby to, iż gazeta jako jedno z niezależnych mediów prywatnych ma prawo krytykować korporacje państwowe i ich menadżerów. Przedstawiciele Rosnieftu nie skomentowali wyroku. Prawnicy holdingu RBK zapowiedzieli apelację. Adwokat reprezentujący wydawcę Aleksiej Mielnikow wyraził przy tym satysfakcję, że decyzja sądu "nie stała się środkiem represyjnym". Jeden z pozwanych dziennikarzy Timofiej Dzjadko wyjaśnił, że uważa sumę odszkodowania za "bardziej adekwatną" i dodał: - Lednak i tak się z nią nie zgadzamy, ponieważ nasze informacje [zawarte w artykule - red.] są godne zaufania. Na rozprawie przedstawiciele gazety oceniali, że celem żądań Rosnieftu jest zamknięcie "RBK" i doprowadzenie dziennikarzy do bankructwa. - Takie stanowisko w dalszej przyszłości odbije się na działalności mediów w Rosji - mówił Mielnikow. Przedstawiciel Rosnieftu argumentował, że następstwa, o jakich mówi "RBK", nie należą do kompetencji sądu, natomiast dziennikarze muszą odpowiadać za swoje czyny. Sąd odrzucił w poniedziałek wnioski obu stron o przełożenie rozprawy w celu przedstawienia nowych dowodów i powołanie ekspertów.
W czym rzecz?
Powodem powództwa był artykuł "RBK" z kwietnia zatytułowany "Sieczyn poprosił rząd, by obronił Rosnieft przed BP" i oparta na nim audycja w stacji telewizyjnej należącej do holdingu RBK. Pozwanymi byli dziennikarze, sama gazeta (tj. spółka, która jest jej założycielem) i stacja RBK, łącznie sześć osób fizycznych i prawnych. W artykule znalazły się twierdzenia, że szef koncernu Igor Sieczyn poprosił, by w trakcie planowanej prywatyzacji części akcji Rosnieftu zablokowano możliwość zwiększenia udziałów jednego z obecnych współwłaścicieli - BP, która posiada 19,75 proc. akcji rosyjskiej firmy. Rosnieft najpierw nazwał artykuł kłamliwym i zażądał sprostowania, a później domagał się rekompensaty finansowej. Powództwo dotyczyło nie realnych strat poniesionych w wyniku publikacji artykułu, ale potencjalnego ryzyka utraty głównego kontrahenta, czyli BP. Rosnieft to największy rosyjski producent ropy. Pakiet kontrolny ma w nim państwo (50 proc. plus trzy akcje należy do państwowego Rosnieftiegazu); 19,75 proc. akcji należy do koncernu BP. 19,5 proc. akcji kupiło niedawno konsorcjum katarskiego funduszu państwowego i grupy Glencore. Holding medialny RBK należy do grupy Oneksim, której właścicielem jest miliarder Michaił Prochorow. W maju z holdingu zwolnieni zostali główni redaktorzy. Obecnie według danych RBK w holdingu pracuje około 1500 osób, a liczba odbiorców należących do RBK mediów (portalu, stacji TV, gazety i periodyku) to około 30 mln osób.
Autor: mtom / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: wiki ( CC BY-SA 3.0) | A.Savin