Moskwa jest zaniepokojona przysłaniem do Syrii bez ustalenia z syryjskim rządem 150 amerykańskich żołnierzy; uważa to za naruszenie suwerenności kraju - oznajmił dziennikarzom wiceminister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Riabkow.
- Oczywiście nie możemy nie odczuwać niepokoju z tego powodu, że Stany Zjednoczone przeprowadzają takie działania bez uzgodnienia z legalnym rządem Syrii. To naruszenie suwerenności - powiedział Riabkow. Zaznaczył, że podobną ocenę dał oficjalny Damaszek. - W pełni się z nią solidaryzujemy - podkreślił.
Władze Syrii wyraziły w czwartek głębokie zaniepokojenie doniesieniami o przybyciu w rejon Rmeilan w północno-wschodniej części kraju 150 żołnierzy sił specjalnych USA, potępiły to jako "jawną agresję" i jako "naruszenie suwerenności" Syrii.
Lotnisko w Rmeilan znajduje się w rejonie Syrii kontrolowanym przez oddziały zbrojnej milicji syryjskich Kurdów YPG (Ludowe Jednostki Obrony), które są sojusznikiem USA w walce z tzw. Państwem Islamskim (IS).
Zapowiadając 25 kwietnia wysłanie do Syrii dodatkowo 250 amerykańskich żołnierzy, prezydent Barack Obama zaznaczył, że żołnierze ci nie będą przewodzić walkom na ziemi, jednak odegrają kluczową rolę w szkoleniu i wspieraniu lokalnych sił w ich walce mającej na celu dalsze wypieranie bojowników Państwa Islamskiego.
Przedstawiając w piątek stanowisko rosyjskiego MSZ w kwestii amerykańskich żołnierzy w Syrii, Riabkow zaznaczył, że resorty obrony Rosji i USA kontaktują się codziennie, by omawiać wszystkie kwestie, i że robią to profesjonaliści.