Na początku okłamywano ich, że jadą na ćwiczenia, teraz podpisują papiery o milczeniu, a w razie sprzeciwu - wylatują z armii. Rosja od miesięcy wysyła na Ukrainę elitarne jednostki komandosów. Rodziny zabitych nakłania się do milczenia pieniędzmi lub szantażem. To nie pojedyncze przypadki, a zorganizowany państwowy mechanizm. Dziennikarze "Czarno na białym" rozmawiali z rodzinami żołnierzy, którzy zginęli w walkach na Ukrainie. Cały reportaż dzisiaj o 20.30 w TVN24.
- Rodziny nie chcą prawdy z banalnego powodu: pieniędzy. Na tę wojnę nie jedzie Moskwa, tylko naprawdę biedni ludzie z najdalszych zakątków Rosji. Jeżeli oni umrą, rodziny nie mają podstawy, żeby uzyskać jakiekolwiek pieniądze, ponieważ ich tam oficjalnie nie ma. Jedynym sposobem, żeby dostać pieniądze jest milczenie - mówiła na antenie TVN24 autorka materiału, Katarzyna Górniak.
Doprecyzowała, że rodziny często są szantażowane - gdy żołnierz zginie, do jego bliskich przychodzi oficer z wojska, który mówi "bądźcie cicho, wtedy dostaniecie wszystko". - Jednorazowa pomoc od państwa rosyjskiego to jest 5 mln rubli, czyli prawie 300 tys złotych. To są ogromne pieniądze - zaznaczyła.
"Ewidentnie to są rosyjscy żołnierze"
Górniak dodała, że pomimo tego, co twierdzą władze, "ewidentnie to są rosyjscy żołnierze". - Byliśmy u ich rodzin, znajomych. Widzieliśmy ich dokumenty, wiemy, gdzie zostali wysłani, znamy ich historię. Problem jest w tym, że znamy tylko tę historię ustnie, nie ma żadnych dokumentów, oficjalnych rozkazów. Nie ma i nie będzie - podkreśliła.
Zaznaczyła, że na początku konfliktu na Ukrainie, rosyjscy żołnierze byli wysyłani tam nieoficjalnie. - Oni nie mieli pojęcia, że tam jadą. Mówiło się im: jedziecie pod granicę, na ćwiczenia, będzie pilnować, żeby było stabilnie. Teraz jest inaczej, wiedzą, że jadą na Ukrainę, ale mają milczeć, podpisać papiery o tajemnicy wojskowej - mówiła.
Więcej na ten temat o godzinie o 20:30 w poniedziałek w "Czarno na białym" w TVN24.
Autor: eos/ja / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24