"Niedopuszczalne ustępstwo wobec Rosji" i 33 miliony euro składki


W Kijowie nie kryją rozczarowania z powodu odzyskania przez Rosję prawa głosu w Zgromadzeniu Parlamentarnym Rady Europy. Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski oznajmił, że jest tym "rozczarowany". Na znak protestu delegacja ukraińska wstrzymała pracę w tym gremium.

Na mocy głosowania, które w nocy z poniedziałku na wtorek odbyło się w Strasburgu, Rosja odzyskała pełne prawo głosu w Zgromadzeniu Parlamentarnym Rady Europy. Zdecydowało o tym 118 parlamentarzystów z państw członkowskich. 62 było przeciw, 10 wstrzymało się od głosu.

Głosowanie było efektem przyjęcia przez Komitet Ministrów Rady Europy 17 maja w Helsinkach deklaracji, w której stwierdzono, że "wszystkie państwa członkowskie mają prawo do uczestnictwa na równych prawach w pracach Komitetu Ministrów i Zgromadzenia Parlamentarnego, dwóch organów statutowych Rady Europy".

"Na znak protestu przeciwko odzyskaniu przez Rosję prawa głosu, delegacja ukraińska wstrzymała swój udział w pracach Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy" - poinformował na portalach społecznościowych jej szef Wołodymyr Ariew.

"Rozczarowany" prezydent

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski poinformował z kolei, że "jest rozczarowany" decyzją, która zapadła w Strasburgu. Zełenski przypomniał na swoim profilu na Facebooku, że "osobiście omawiał tę kwestię z prezydentem Francji i kanclerz Niemiec". "Próbowałem ich przekonać, że powrót rosyjskiej delegacji do Zgromadzenia będzie możliwy dopiero po spełnieniu przez Rosję zasadniczych wymogów tego gremium" - napisał Zełenski. "Szkoda, że ​​nasi europejscy partnerzy nas nie usłyszeli" - podkreślił.

"Rezolucja, która otwiera drogę powrotowi rosyjskiej delegacji, jest niedopuszczalnym ustępstwem wobec Rosji, która od 2014 roku dokonuje zbrojnej agresji na Ukrainę, rażąco naruszając normy i zasady prawa międzynarodowego, w tym statut Rady Europy" - podało z kolei we wtorkowym komunikacie MSZ Ukrainy.

"To świadczy o odejściu od deklarowanych standardów, zasad i wartości Rady Europy w wyniku bezprecedensowej presji i szantażu finansowego ze strony Rosji" – podkreślił resort.

Jak ujawnił portal Radia Swoboda, roczne składki Rosji, wpłacane na rzecz Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy, sięgają 33 milionów euro i stanowią 7 procent rocznego budżetu tego gremium.

"Pozbawiając się możliwości stosowania najbardziej skutecznych sankcji, Zgromadzenie znacznie osłabiło swoją rolę we współczesnej polityce europejskiej, a tym samym zdolność do skutecznej obrony rządów prawa, praw człowieka i demokracji we wszystkich państwach członkowskich Rady Europy, w tym w Federacji Rosyjskiej" - dodało ukraińskie MSZ.

Pałac Europy w Strasburgu, główna siedziba Rady EuropyWikipedia (CC BY 3.0)

Uderzenie "w fundamentalne wartości i autorytet organizacji"

Swoje niezadowolenie z przywrócenia prawa głosu Rosji w Zgromadzeniu Parlamentarnym organizacji wyraziły także władze Litwy.

"Ta decyzja Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy, stwarzająca wyjątkowe warunki dla Rosji, która nadal nie przestrzega prawa międzynarodowego oraz nie zmienia swych agresywnych działań względem innych członków Rady Europy, uderza w fundamentalne wartości i autorytet organizacji" - czytamy w oświadczeniu litewskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych.

Resort podkreśla, że "Rosja nie zrobiła niczego, by wcielić w życie rezolucje Zgromadzenia z 2014 i 2015 roku potępiające aneksję Krymu i naruszenie suwerenności, jedności terytorialnej Ukrainy, oraz nadal rażąco narusza prawo międzynarodowe, przyznając rosyjskie obywatelstwo mieszkańcom okupowanego Donbasu".

Ministerstwo dodało, że Moskwa "ignoruje żądanie Międzynarodowego Trybunału Prawa Morza o uwolnienie zatrzymanych ukraińskich marynarzy".

W oświadczeniu wskazano, że "nihilistyczny stosunek Rosji do wartości Rady Europy odzwierciedla decyzja wejścia w skład rosyjskiej delegacji parlamentarzystów, którzy aktywnie przyczynili się do aneksji Krymu".

Zaznaczono, że Litwa wspólnie z parlamentarzystami m.in. Polski, Łotwy, Estonii, Gruzji, Holandii, Szwecji, Ukrainy "dąży do obrony zasad i wartości Rady Europy".

"Pozwala to na uzasadnioną nadzieję, że kwestie naruszenia prawa międzynarodowego przez Rosję, a także aneksji Krymu nadal pozostaną w agendzie Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy" - napisało MSZ.

Po aneksji Krymu

Decyzja o zawieszeniu prawa głosu delegacji rosyjskiej w Zgromadzeniu Parlamentarnym zapadła 10 kwietnia 2014 roku. Była odpowiedzią na aneksję Krymu przez Rosję. Rosjanie zostali wtedy także pozbawieni prawa zajmowania funkcji kierowniczych w Zgromadzeniu i nie mogli brać udziału w misjach monitoringowych Rady Europy.

"Po powrocie rosyjskiej delegacji do Zgromadzenia, jej sesje plenarne będą podobne do sesji Rady Bezpieczeństwa ONZ, gdzie manipulacje i propaganda Moskwy są stale słyszane" - skomentowała z kolei na portalach społecznościowych wicepremier do spraw integracji europejskiej i euroatlantyckiej Ukrainy Iwanna Kłympusz-Cyncadze.

Sala obrad plenarnych Rady w Pałacu EuropyWikipedia (CC BY-SA 3.0 PL)

Autor: tas/adso / Źródło: mfa.gov.ua, pravda.com.ua, Radio Swoboda, PAP

Tagi:
Raporty: