Kilka tysięcy osób podpisało petycję z żądaniem zburzenia "pałacu dla Putina" w pobliżu Gelendżyku w Kraju Krasnodarskim. Inicjatorzy akcji twierdzą, że rezydencja znacznie utrudnia życie miejscowych.
Dzika plaża Sosnowka, jedna z najpiękniejszych na wybrzeżu Morza Czarnego, znajduje się zaledwie 5 kilometrów od centrum Gelendżyku. Droga, schodząca stopniowo do morza, prowadzi przez las, w którym rosną sosny i jałowce. Teraz droga jest zablokowana. Ustawiono na niej rogatki, przejścia pilnuje trzech żołnierzy. Dalej iść lub jechać nie można. Dlaczego? "Zagrożenie pożarowe" - słyszą od funkcjonariuszy odpowiedź dziennikarze niezależnej "Nowoj Gaziety".
"Nowaja Gazieta" opublikowała kilka reportaży z miejscowości, położonych w pobliżu miejsca, gdzie powstała luksusowa rezydencja, zbudowana - według uwięzionego opozycjonisty Aleksieja Nawalnego - specjalnie dla prezydenta Władimira Putina.
Nieruchomość o powierzchni niemal 18 tysięcy metrów kwadratowych razi rozmachem i przepychem. Tymczasem w pobliżu luksusowej "daczy dla Putina", na peryferiach Gelendżyku, ludzie "tłoczą się w nielegalnych przybudówkach do garaży, cierpią z powodu kiepskich dróg i problemów z zaopatrzeniem w wodę".
- Tego lata było szczególnie ciężko. Dostaw wody nie było przez prawie dwa tygodnie. Kiedy ją przywieziono w zbiornikach, ustawiła się gigantyczna kolejka. Mój rekord, to 2,5 godziny stania - opowiadał "Nowoj Gaziecie" mieszkaniec Gelendżyku Aleksandr Liwencew.
Budowa "pałacu dla Putina" rozwiązała problem z dostawami prądu do pobliskiej wioski Praskowiejewka, ale czy rozwiąże także kwestię niedoboru wody w Gelendżyku? Miejscowi na to nie liczą. Twierdzą, że problem z zaopatrzeniem w wodę w ostatnich latach się pogorszył z powodu "masowego budownictwa". Miejsce stało się szczególnie atrakcyjne, bo któż nie chciałby mieszkać po sąsiedztwu z "pałacem dla Putina"?
"Rzucam zapałkę"
Mieszkańcom i gościom Gelendżyka ostatnio jest coraz trudniej spacerować w lasach przy wybrzeżu Morza Czarnego. Wokół powstaje zbyt wiele luksusowych posiadłości, należących do urzędników i biznesmenów zbliżonych do władzy - napisała "Nowaja Gazieta".
Narzekali na to także w rozmowie z dziennikiem mieszkańcy wioski Praskowiejewka, położonej bliżej "pałacu". Nie dość, że nie mają gdzie spacerować, to jeszcze stracili pastwiska. Coraz mniej jest miejsc, gdzie mogą bez przeszkód wypasać bydło.
Portal Otwarte Media, wspierany przez krytyka Kremla i byłego szefa koncernu Jukos Michaiła Chodorkowskiego, poinformował wcześniej, że w lasach w pobliżu Gelendżyku znajdują się tereny łowieckie miliardera Olega Dieripaski, rezydencja patriarchy moskiewskiego i całej Rusi Cyryla, posiadłość i winnice oligarchy Giennadija Timczenki.
Miejscowi opowiadali dziennikarzom "Nowej Gaziety", że dochodzi do dziwnych "pożarów lasu". - Jak to się robi? Podoba mi się jakieś miejsce, to rzucam zapałkę. Po pożarze leśnictwo musi oczyścić pogorzelisko i posadzić nowe drzewa, ale tak się nie dzieje. Tereny są przekazywane władzom miasta, a te przekazują je zainteresowanym, by w tym miejscu budować - mówił Aleksiej Gołubiew, który organizuje wycieczki po okolicy.
Rotenberg "musi zapłacić"
Aktywistka Swietłana Tereżol przyjechała do Genendżyku z Moskwy. Pracuje w sklepie budowlanym, a w wolnych chwilach "walczy z systemem". Twierdzi, że od dawna wiedziała o budowie "pałacu dla Putina". Po obejrzeniu nagrania opublikowanego w styczniu przez Fundację Walki z Korupcją Aleksieja Nawalnego mogła się jednak przekonać, do jakich zniszczeń doszło i ile drzew w okolicznym lesie zostało wyciętych.
Terenżol stworzyła petycję na Change.org, domagając się zburzenia "pałacu dla Putina", zapłacenia miastu rekompensaty, odbudowy zniszczonego masywu leśnego i umożliwienia wszystkim Rosjanom, by bez przeszkód mogli spacerować po lesie i plaży.
- Musimy pozwać do sądu Rotenberga (miliardera Arkadija Rotenberga, który ogłosił, że jest właścicielem "pałacu dla Putina" - red.). Niech zapłaci miastu za ścięcie sosen. Nie mamy teatrów ani innych rozrywek, odpoczywamy głównie spacerując przez las do morza - podkreśliła.
Miejscowi nie wierzą, że prawdziwym właścicielem "pałacu dla Putina" jest Rotenberg, są przekonani, że jego twierdzenie w tej sprawie to zwykłe "mydlenie oczu".
Źródło: Nowaja Gazieta, Otwarte Media, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Alina Desiatniczienko/Nowaja Gazieta