“Nigdy i nigdzie nie wychodzę bez ochrony”. Po zamachu na Darię Duginę prokremlowscy propagandyści boją się o życie

Źródło:
Washington Post

Margarita Simonian, szefowa telewizji RT, przyznaje, że po zabójstwie Darii Duginy zaczęła bać się o swoje życie. Siemion Pegow, którego kanał WarGonzo ma ponad milion obserwujących, ostrzegł: “W tej chwili wszyscy powinniśmy zdać sobie sprawę z tego, jak poważne jest to dla nas wszystkich”. Strach narasta nie tylko u prokremlowskich dziennikarzy, również w rosyjskim społeczeństwie. 

Margarita Simonian, szefowa telewizji RT, należąca do ścisłej czołówki rosyjskich propagandystów, na kanale Telegram opisała incydent, który miał miejsce w sobotę, kilka godzin przed śmiercią Darii Duginy. Kiedy w ostatni weekend szła przez park, jeden z jej ochroniarzy nagle rzucił się do przodu. Jak się okazało, zaalarmowała go dziecięca piłka pod ławką. Tłumaczył potem Simonian, że to mogła być bomba. “Gdybym dostał zadanie, by cię wyeliminować, właśnie tak bym to zrobił: umieściłbym piłkę przy ścieżce, którą przechodzisz” - miał powiedzieć. Relację Simonian przytoczył “Washington Post”. 

“Zdali sobie sprawę, że sami mogą być celem”

Choć sprawca zamachu na Duginę pozostaje nieznany – wciąż pojawiają się nowe teorie, nie jest też jasne, czy jego celem była rzeczywiście Dugina, czy jej ojciec, prokremlowski ideolog Aleksander Dugin – jak zauważa “Washington Post”, śmierć propagandystki wstrząsnęła prezenterami telewizyjnymi, dziennikarzami i innymi komentatorami, którzy popierają atak Rosji na Ukrainę. “Zabójstwo (Duginy – red.) wzmocniło u najbardziej widocznych promotorów wojny w Ukrainie poczucie, że są bezbronni. Zdali sobie sprawę, że sami mogą być celem i że rząd nie jest w stanie ich ochronić” – zauważa dziennik.

Simonian, która w ostatnich dniach nawoływała do zintensyfikowania działań w Ukrainie w odwecie za ataki na Krymie, przyznała w niedzielę na Telegramie, że “nigdy i nigdzie nie wychodzi bez ochrony, nawet na spacer do parku”. Dodała też, że przed zabójstwem Duginy uważała, że to “naprawdę zabawne”, kiedy jej ochroniarz rzucił się na piłkę w obawie, że to bomba. “A po dwóch godzinach okazało się, że nie. To wcale nie jest śmieszne”.

W swoim poście na Telegramie Simonian przyznała, że ma stałą ochronę od kwietnia, kiedy FSB ogłosiła, że udaremniła spisek przeciwko Władimirowi Sołowjowowi. Rosyjska Federalna Służba Bezpieczeństwa poinformowała wówczas o zatrzymaniu sześciu członków rzekomej grupy neonazistowskiej, która – zdaniem rosyjskich służb – miała planować zamach na znanego propagandystę. FSB opublikowała też nagranie z aresztowania. Zatrzymani mężczyźni mieli twierdzić, że otrzymali rozkaz z Ukrainy, by zamordować Sołowjowa “jak najszybciej”. W mieszkaniu, w którym przeprowadzono aresztowanie, pokazano zdjęcie Adolfa Hitlera, książki o tematyce neonazistowskiej, koszulkę ze swastyką, broń i perukę. W Kijowie oświadczenie rosyjskich służb uznano za "kolejny wymysł" i "nowe fantazje".

Zabójstwo Duginy “sygnałem dla nas wszystkich”

O swoich obawach głośno mówi nie tylko Margarita Simonian. W poniedziałek prezenterka telewizji państwowej Olesia Losewa nazwała zabójstwo Duginy “sygnałem dla nas wszystkich”.

Z kolei Siemion Pegow, którego kanał WarGonzo ma ponad milion obserwujących, ostrzegł: “W tej chwili wszyscy powinniśmy zdać sobie sprawę z tego, jak poważne jest to dla nas wszystkich”. A w innym poście podkreślił, że wybuch samochodu Duginy pokazał, że Rosja stoi w obliczu “zupełnie innego poziomu zagrożenia terrorystycznego”. Pegow stwierdził też, nie przedstawiając na to żadnych dowodów, że w Moskwie działają ukraińskie “komórki”, a ostatnio “co najmniej dwa ataki terrorystyczne zostały udaremnione”. 

“Moskwa jest teraz miastem na pierwszej linii”

Strach narasta nie tylko u prokremlowskich dziennikarzy, również w rosyjskim społeczeństwie. Wybuch samochodu Duginy na przedmieściach Rosji poprzedziły eksplozje na anektowanym Krymie, a wcześniej tajemnicze pożary magazynów i podpalenia komisji poborowych w Rosji. “Nagle wojna, która dla wielu zwykłych Rosjan wydawała się odległa, uderzyła bardzo blisko ich domu” – pisze “Washington Post”.

Prokremlowski bloger Jurij Kotenok zauważa, że Rosjanie nie mogą dłużej ignorować wojny. “Moskwa jest teraz miastem na pierwszej linii”, “Od tej pory dla wszystkich powinno być oczywiste, że nie ma bezpiecznych miejsc” – napisał na Twitterze. 

ZOBACZ TEŻ: Generał Roman Polko o atakach na Krymie: Rosjanom odebrano poczucie bezpieczeństwa

Autorka/Autor:az

Źródło: Washington Post