Rosyjski minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow przestrzegł Zachód przed próbą wzniecania "kolorowej rewolucji" w Armenii. W kraju tym od kilkunastu dni młodzi ludzie protestują przeciw rządowym planom zwiększenia opłat za energię elektryczną.
- Wiecie, w jaki sposób rozpoczęły się "kolorowe rewolucje" oraz ukraiński Majdan - powiedział Ławrow na moskiewskim szczycie młodzieży państw BRICS, w której skład wchodzą Brazylia, Rosja, Indie, Chiny oraz RPA.
"Pobudzanie antyrządowych nastrojów"
- Obecna sytuacja w Armenii stanowi dla wielu pokusę, aby pobudzać antyrządowe nastroje, mimo że protesty mają charakter jedynie ekonomiczny - dodał.
Rosyjski minister uznał, że państwa Zachodu zwracają szczególną uwagę na rolę młodzieży w kształtowaniu polityki państwowej, w tym poprzez udział w "pokojowych protestach".
Rosja z niepokojem przygląda się antyrządowym protestom na obszarze poradzieckim. Kreml od dawna dostrzega w "kolorowych rewolucjach" dążenie Zachodu do ingerowania w sprawy państw uznawanych przez Moskwę za wyłączną strefę rosyjskich wpływów.
Dwa tygodnie demonstracji
Od 19 czerwca tysiące demonstrantów protestuje w Erywaniu przeciwko decyzji o podwyżce cen energii elektrycznej o ponad 16 procent, która ma zacząć obowiązywać od 1 sierpnia. Protestujący blokują prospekt Bagramjana, główną arterię stolicy. Kilkakrotnie rozpędzała ich policja, używając m.in. armatek wodnych.
Uczestnicy demonstracji zignorowali sobotnią propozycję prezydenta Serża Sarkisjana, że na czas audytu w Sieciach Elektroenergetycznych Armenii, należących do rosyjskiej firmy Inter RAO, rząd "weźmie na siebie ciężar" podwyżek.
Decyzja o podniesieniu opłat za energię elektryczną zapadła w połowie czerwca. Erywań uzasadniał podjęte działania spadkiem kursu armeńskiej waluty - drama.
Autor: mm/ja / Źródło: PAP