Wiceminister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Riabkow ostrzegł w piątek Unię Europejską przed stawianiem państw Partnerstwa Wschodniego przed wyborem "Bruksela albo Moskwa". - Tylko bez tej "fałszywej alternatywy" szczyt PW odniesie sukces - oświadczył.
- Po rezultatach tego szczytu przekonamy się, czy Zachód jest w swych wypowiedziach realistyczny - powiedział Riabkow, cytowany przez agencję Interfax.
"Czas pokaże"
Z kolei przewodniczący komisji spraw zagranicznych Rady Federacji, wyższej izby rosyjskiego parlamentu Konstantin Kosaczow wyraził nadzieję, że czwartkowo-piątkowy szczyt PW w Rydze "więcej zbuduje niż zepsuje". - Czas pokaże, czy to spotkanie przyniesie coś całej Europie, czy tylko UE - powiedział.
Kosaczow przypomniał, że po poprzednim szczycie PW w Wilnie w listopadzie 2013 roku na całego rozgorzał konflikt na Ukrainie. - To pokazuje, że unijny program Partnerstwa Wschodniego zawiera pewne niszczycielskie elementy - ocenił.
Szczyt w Wilnie
Na wileńskim szczycie PW miała zostać podpisana umowa stowarzyszeniowa UE-Ukraina, jednak zawarcie porozumienia wstrzymał rząd Ukrainy. Ówczesny prezydent Wiktor Janukowycz tłumaczył to obawą przed pogorszeniem relacji gospodarczych z Rosją. Decyzja wywołała protesty społeczne, w wyniku których ekipa Janukowycza została odsunięta od władzy. Wywołało to ostrą reakcję Rosji, która w marcu 2014 roku zaanektowała należący do Ukrainy Półwysep Krymski. Miesiąc później wybuchł konflikt zbrojny z prorosyjskimi separatystami w Donbasie.
Do Partnerstwa Wschodniego należy sześć państw: Ukraina, Gruzja, Mołdawia, Armenia, Azerbejdżan i Białoruś. Jego program powstał ze wspólnej inicjatywy Polski i Szwecji, przedstawionej w 2009 roku. Poprzednie szczyty odbyły się w Pradze, Warszawie i Wilnie. Tegoroczne spotkanie zakończy się w piątek po południu; oczekiwane jest przyjęcie deklaracji końcowej.
Autor: asz//rzw / Źródło: PAP