Dziennikarze niezależnego rosyjskiego portalu Projekt przeanalizowali briefingi rzecznika ministerstwa obrony Igora Konaszenkowa w sprawie "odnoszonych sukcesów" w Ukrainie. "Dane resortu zawierają wiele błędów, nie mieszczą się w regułach arytmetyki, są także sprzeczne z geografią i zdrowym rozsądkiem" - podają w czwartkowej publikacji.
"Każdego dnia obywatele Rosji dowiadują się z wiadomości o kolejnych sukcesach swojej armii na froncie ukraińskim. Nawet gdy wojska wycofują się lub zajmują kilka małych wiosek kosztem wielu ofiar, rzecznik ministerstwa obrony generał Igor Konaszenkow nadal informuje o dużych osiągnięciach. Jak on to robi? Nasza analiza udowadnia, że wiele tych "zwycięstw" jest osiąganych dzięki fałszerstwom arytmetycznym i geograficznym" - napisał w czwartek portal śledczy Projekt, który blisko rok temu został uznany przez władze w Moskwie za "organizację niepożądaną".
Dziennikarze przypomnieli, że już pierwszego dnia inwazji zbrojnej Rosji na Ukrainę, 24 lutego, Konaszenkow raportował, że "w wyniku ataków sił rosyjskich unieruchomiono 74 obiekty naziemne ukraińskiej infrastruktury wojskowej".
"Ta liczba może brzmieć imponująco, jeśli nie zwracać uwagi na arytmetykę podaną przez przedstawiciela resortu obrony. Na liście obiektów znalazło się 11 lotnisk, cztery drony Bayraktar, 18 stacji radarowych, trzy stanowiska dowodzenia, baza marynarki wojennej i jeden śmigłowiec – w sumie o połowę mniej niż wymienił Konaszenkow" - napisał Projekt.
Era "nieustannego fałszowania osiągnięć militarnych"
"Tak więc już od pierwszego dnia wojny rozpoczęła się era nieustannego fałszowania osiągnięć militarnych Rosji. Jeśli pierwszą niespójność można wytłumaczyć ukrywaniem szczegółów, to o następnych błędach nie można tak powiedzieć. Przeanalizowaliśmy wszystkie poranne, popołudniowe i wieczorne briefingi Konaszenkowa od początku inwazji do 26 czerwca i doszliśmy do wniosku, że dane ministerstwa obrony zawierają wiele błędów, nie mieszczą się w regułach arytmetyki, są także sprzeczne z geografią i zdrowym rozsądkiem" - napisał Projekt.
Dziennikarze portalu podkreślili, że "w imię iluzji sukcesu podwładni (ministra obrony) Siergieja Szojgu opracowali nawet własny, szczególny język. "Bez znajomości tego języka niemożliwe jest zrozumienie wszystkich wypowiedzi wojskowych zawartych w tej publikacji" - podali.
Słownik Konaszenkowa
Rzecznik ministerstwa obrony - według Projektu - nazywał tych, którzy rzekomo się wycofali lub poddali, "ukraińskimi żołnierzami", natomiast tych, którzy stawiali zacięty opór "nacjonalistami".
"Legenda o rychłym zwycięstwie Rosji i niechęci armii ukraińskiej do okazywania oporu przestała być aktualna już po tygodniu. Na początku marca stało się jasne, że blitzkrieg w Ukrainie się nie udał, dlatego Konaszenkow nagle zmienił retorykę, rezygnując z podziału na 'złych ukraińskich nacjonalistów' i 'dobrych ukraińskich żołnierzy'. Teraz używa jedynie terminów 'nacjonaliści' i 'naziści'" - zwrócił uwagę Projekt.
Geografia "sukcesów"
Niezależni dziennikarze odnotowali, że w pierwszych dniach wojny rzecznik resortu obrony stworzył "iluzję sukcesu", wymieniając dużą liczbę małych miasteczek i wsi, nad którymi armia rosyjska "przejęła kontrolę" – średnio było to osiem miejscowości w ciągu doby.
"Jeśli nie było wystarczająco dużo nowych sukcesów, trzeba było powtórzyć stare - widzowie i tak nie zapamiętywali nieznanych nazw i chętnie wierzyli w nowe osiągnięcia. Rzecznik najwyraźniej szczególnie polubił nazwę miasteczka Krzemienna, położonego 95 km na północny zachód od Ługańska. 7 marca, zaledwie pięć dni po pierwszym "zajęciu" Krzemiennej, Konaszenkow poinformował o przejęciu kontroli nad kilku innymi miejscowościami, w tym Krzemiennej. 8 marca kolejny sukces - wojska tak zwanej Ługańskiej Republiki Ludowej posunęły się o dziewięć kilometrów i po raz trzeci przejęły kontrolę nad Borsonino i Krzemienną. Najprawdopodobniej w rzeczywistości to miasteczko nie zostało zdobyte - przynajmniej ukraińskie media nie donosiły o tym" - podkreślił Projekt.
Z briefingów Konaszenkowa wynikało - jak relacjonują dziennikarze - że co najmniej 25 miejscowości ukraińskich zostało zajętych więcej niż raz. Przedstawiciel resortu nie ujawniał przy tym szczegółów, a media nie były w stanie zrozumieć, czy kilkakrotnie donosi o tym samym sukcesie, czy też armia rosyjska została zmuszona do wycofania z okupowanego terenu i walczyła o niego ponownie.
"Skupiska żywej siły"
Uwagę portalu zwróciło często powtarzane przez Konaszenkowa stwierdzenie "skupiska żywej siły i sprzętu". W ciągu pierwszych stu dni wojny - jak twierdził rzecznik - rosyjscy żołnierze zniszczyli ponad 39 tysięcy "obszarów skupisk żywej siły i sprzętu" oraz "punktów oporu wojsk ukraińskich". "Biorąc pod uwagę wcześniejsze doniesienia resortu, że w czasie walk z armią rosyjską "zginęło ponad 40 tysięcy żołnierzy ukraińskich", można wyciągnąć wniosek, że w każdym "skupisku" przebywał jeden żołnierz ukraiński" - odnotował portal Ukraińska Prawda, powołując się na publikację Projektu.
"Na początku czerwca tego roku Igor Konaszenkow po raz kolejny awansował. Mężczyzna, który przez ostatnie 24 lata pracował w służbach prasowych różnych departamentów wojskowych, został generałem porucznikiem" - podał Projekt.
Źródło: proekt.media, Ukraińska Prawda