Wyskoczyłam na jezdnię obok chodnika. Widziałam, że zatrzymali jakąś dziewczynę, ale to było daleko ode mnie. Wtedy zobaczyłam, że prowadzą chłopca - opowiedziała "Nowoj Gazietie" 54-letnia Margarina Judina. To ją w czasie sobotniego protestu w obronie opozycjonisty Aleksieja Nawalnego w Petersburgu kopnął w brzuch funkcjonariusz policji. Nagranie z tego zdarzenia opublikowały nie tylko rosyjskie, ale także zachodnie media, w tym agencja Reutera.
- To było na Newskim Prospekcie, niedaleko kolejowego Dworca Moskiewskiego. Pod koniec akcji protestacyjnej, kiedy ludzie zaczęli się rozchodzić, około wpół do szóstej wieczorem. Już miałam zamiar wyjeżdżać do domu. Myślałam, że wszyscy się rozeszli i nagle pojawili się ci omonowcy. Chciałam odejść, ale usłyszałam krzyki. Wyskoczyłam na jezdnię obok chodnika. Widziałam, że zatrzymali jakąś dziewczynę, ale to było daleko ode mnie. Wtedy zobaczyłam, że prowadzą chłopca - wspominała sobotni wieczór w rozmowie z dziennikarzami "Nowoj Gaziety" Margarita Judina.
Kobieta zagrodziła drogę funkcjonariuszom, którzy zatrzymali uczestnika demonstracji w obronie opozycjonisty Aleksieja Nawalnego. - Opamiętaj się, co robicie? - krzyknęłam do nich i wtedy zobaczyłam wymierzony w moim kierunku but policyjny - powiedziała.
"Ostry ból w głowie"
Judina wyznała, że prawie nie pamięta, co działo się później. Ostry ból w głowie i utrata przytomności, ale na krótko. Ktoś podniósł ją z chodnika. Później ludzie odprowadzili ją na Dworzec Moskiewski, gdzie był punkt medyczny i gdzie kobiecie została udzielona pomoc. Później w to miejsce przyjechała policja, a Judina złożyła zeznania.
Kobieta mówiła przesłuchującym funkcjonariuszom, że uderzył ją omonowiec, później jednak się okazało, że był to policjant. Po złożeniu zeznań przyjechała po nią karetka pogotowia, a poszkodowana trafiła do szpitala.
"Zaparowana przyłbica"
W szpitalu Judiną odwiedził pułkownik policji. Przyniósł sok, owoce, ciastka. Rosyjskie media relacjonowały po zdarzeniu, że przeprosił ją "w imieniu swoim i służb". 54-latka była zdziwiona widząc pułkownika policji, była przekonana, że uderzył ją funkcjonariusz OMON (oddział w strukturze Gwardii Narodowej - red.). Pułkownik przeprosił także w imieniu sprawcy. Mówił, że to "dobry chłopak". Policjant, który kopnął kobietę, przyszedł do szpitala później, z kwiatami.
- Ale, szczerze mówiąc, ten człowiek nie był uczciwy. Mówił, że ktoś rzucił w niego śnieżką i spryskał gazem pieprzowym, co spowodowało, że przyłbica jego hełmu była zaparowana i źle widział, co się dzieje. Ale ja dobrze pamiętam tę sytuację. Przyłbica nie była zaparowana. Pamiętam but, wymierzony w moim kierunku i pamiętam oczy, spojrzenie, skierowane na mnie - powiedziała Judina. Przebaczyła sprawcy, choć później, w rozmowie z petersburskim portalem 47news.ru wyznała, że mogła postąpić inaczej.
- Dziś myślę, że trzeba było powiedzieć: kiedy uwolnicie wszystkich więźniów politycznych i Aleksieja Nawalnego, wtedy wybaczę - stwierdziła.
Udział w proteście i wymiana karty
"Nowaja Gazieta" podała, że Judina zamierza zwrócić się do Komitetu Śledczego z żądaniem wszczęcia sprawy karnej i postawienia sprawcy przed sądem. Dziennikarze gazety rozmawiali z nią w mieście Ługi, w obwodzie petersburskim, gdzie mieszka wraz z trójką dzieci. Jedno z nich cierpi na cukrzycę.
Rosyjskie media informowały wcześniej, że 54-latka nie brała udziału w demonstracji. Nie była w tłumie, nie wznosiła żadnych haseł politycznych, nie miała przy sobie żadnych transparentów. Została kopnięta w brzuch, bo zadała pytanie funkcjonariuszom, "po co schwytali uczestnika protestu". Ona sama jednak powiedziała "Nowoj Gazietie", że pojechała w sobotę do Petersburga z zamiarem, by uczestniczyć w proteście "w obronie wolności więźniów politycznych i Aleksieja Nawalnego, któremu grozi w areszcie niebezpieczeństwo. A także przeciw korupcji i bezprawiu". Przy okazji Judina chciała wymienić w banku przeterminowaną kartę.
Źródło: Nowaja Gazieta, 47news.ru