"Demonizowanie Rosji". Kreml odpowiada na zarzuty premiera Czarnogóry


- To demonizowanie Rosji - w taki sposób rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow odpowiedział na zarzuty premiera Czarnogóry Milo Djukanovica, który stwierdził, że "Rosja odgrywa aktywną rolę w organizowaniu antyrządowych protestów w jego kraju". Opozycja w kraju kiedyś będącym jedną z republik Jugosławii wychodzi na ulice od września, domagając się dymisji rządu i rozpisania przedterminowych wyborów parlamentarnych.

W rozmowie z chorwacką telewizją HRT premier czarnogórskiego rządu Milo Djukanović stwierdził w miniony weekend, że "serbscy nacjonaliści i Rosja odgrywają aktywną rolę w organizacji antyrządowych protestów w Czarnogórze".

- Rzeczywiście. W zeszłym tygodniu pojawiały się takie oświadczenia, były cytowane przez media. Uważamy, że są to dość dziwne stwierdzenia – stwierdził w odpowiedzi Dmitrij Pieskow, w czasie poniedziałkowej rozmowy z dziennikarzami pytającymi m.in. o relacje Moskwy z Czarnogórą.

Wywiad Djukanovicia został opublikowany na stronie internetowej rządu Czarnogóry. W rozmowie z HRT Djukanovic zarzucił też Rosji, że "próbuje ona przeszkodzić w wejściu Czarnogóry do NATO".

- To jedna z form rozrywki w wielu krajach. Wszyscy szukają u siebie diabła i dlatego demonizują Rosję. Mamy jednak nadzieję, że zdrowy rozsądek zatriumfuje – podkreślił rzecznik Kremla, cytowany przez rosyjską agencję RIA Nowosti.

Starcia z policjantami i gaz łzawiący

W sobotę (24 października) policja w stolicy Czarnogóry, Podgoricy, użyła gazu łzawiącego, aby rozproszyć kolejną antyrządową demonstrację. Jej uczestnicy domagali się ustąpienia premiera Milo Djukanovicia i zorganizowania przedterminowych wyborów parlamentarnych.

Pokojowy wiec przed parlamentem przekształcił się w starcia z policjantami, w których zostało rannych co najmniej 40 osób, w tym policjanci.

Demonstracje przeciwko obecnym władzom tej republiki byłej Jugosławii, zorganizowane przez koalicję opozycyjną Front Demokratyczny, trwają od września.

17 października policja rozbiła protest i zlikwidowała miasteczko namiotowe manifestujących.

"Odpowiada interesom Rosji"

Opozycja żąda dymisji sprawującego od 20 lat Djukanovica, sformowania przejściowego rządu, a także rozpisania wcześniejszych wyborów parlamentarnych.

Władze oskarżane są o korupcję i nepotyzm, a także nakłaniane do rezygnacji ze starania się o członkostwo kraju w Pakcie Północnoatlantyckim.

Rosyjska agencja TASS przypomniała, że podczas protestu 24 października protestujący próbowali wtargnąć do gmachu parlamentu, rzucając w kierunku budynku petardy i butelki. Po incydencie w Podgoricy rosyjskie MSZ oświadczyło, że "interesom Rosji odpowiada stabilna Czarnogóra".

Rząd premiera Djukanovicia wielokrotnie w ostatnich miesiącach zwracał z kolei uwagę na zaangażowanie rosyjskich służb w działanie miejscowej opozycji i organizacji pozarządowych.

Również zdaniem Zachodu aktywność rosyjskich agentów w Czarnogórze jest niezwykle wysoka. Mają oni zajmować stanowiska w skorumpowanych instytucjach rządowych oraz sektorze prywatnym na wielu szczeblach. Warunkiem wstąpienia Czarnogóry do NATO jest "oczyszczenie" przede wszystkim resortów siłowych z agentów zagranicznych służb i walka z korupcją.

Rząd Milo Djukanovicia sprawuje jednak władzę w kraju od momentu uzyskania przez Czarnogórę niepodległości dziewięć lat temu. Opozycja podkreśla, że protesty wynikają przede wszystkim z niezadowolenia obywateli z władzy, która uważa, że może sprawować rządy w kraju niepodzielnie.

Autor: tas/adso / Źródło: gov.me, RIA Nowosti, TASS, tvn24.pl