Po raz pierwszy do listy "zagranicznych agentów", czyli organizacji pozarządowych lub mediów korzystających z zagranicznej pomocy finansowej, rosyjskie władze dopisały osoby fizyczne. Obok Radia Swoboda czy Głosu Ameryki w rejestrze znalazł się więc między innymi 79-letni weteran ruchu obrony praw człowieka Lew Ponomariow.
W związku z poniedziałkową decyzją rosyjskiego ministerstwa sprawiedliwości w "rejestrze zagranicznych środków masowego przekazu, pełniących funkcję zagranicznego agenta" znajdują się już nie tylko działające w Rosji media - głównie amerykańskie, jak Radio Swoboda i Głos Ameryki, ale także osoby fizyczne. Prócz 79-letniego Lwa Ponomariowa, są nimi: Ludmiła Sawicka, Siergiej Markiełow, Denis Kamalagin i Daria Apachonczicz.
Sawicka i Markiełow są dziennikarzami Radia Swoboda - rosyjskiej redakcji Radia Wolna Europa/Radia Swoboda. Kamalagin jest redaktorem gazety "Pskowskaja Gubernija", która w 2014 roku jako pierwsza podała, że w Donbasie giną żołnierze stacjonującej pod Pskowem 76. gwardyjskiej dywizji powietrznodesantowej. Apachonczicz jest artystką i aktywistką społeczną z Petersburga.
Weteran walki o prawa człowieka na liście Kremla
Ponomariow powiedział, że jest zdziwiony umieszczeniem go w rejestrze. Ocenił, że sprawę powinni zbadać prawnicy. Jak zauważył, nie jest dziennikarzem, a jedynie czasem pisze nieodpłatnie felietony dla niezależnego radia Echo Moskwy.
Wyjaśnił też, że nie zna pozostałych osób umieszczonych na liście ministerstwa sprawiedliwości. Nazwał je przy tym "zacnymi ludźmi". Zapowiedział także, że nie zamierza z powodu umieszczenia go w rejestrze wyjeżdżać z Rosji.
W przeszłości za "zagranicznego agenta" uznany został założony przez Ponomariowa Ruch Praw Człowieka. Ponomariow jest weteranem wśród rosyjskich obrońców praw człowieka, a kierowana przez niego organizacja - jedną z najstarszych tego rodzaju w Rosji. Została założona w 1997 roku. Pod koniec 2018 roku nie wykluczał on zakończenia działalności ze względu na brak funduszy.
Rejestr "zagranicznych agentów"
Obowiązująca w Rosji od 2012 roku specjalna ustawa zobowiązuje organizacje pozarządowe do rejestrowania się jako "pełniące funkcje zagranicznego agenta", jeśli korzystają one z zagranicznego wsparcia finansowego i uczestniczą w życiu politycznym Rosji. Ponadto ministerstwo sprawiedliwości może samodzielnie wpisywać organizacje na listę "zagranicznych agentów", przy czym od decyzji takiej przysługuje odwołanie.
Za niepodporządkowanie się wymogom ustawy o "zagranicznych agentach" rosyjskim organizacjom i ich szefom grożą wysokie kary pieniężne, a nawet więzienie. Organizacje uznane za "zagranicznych agentów" podlegają restrykcyjnej kontroli ze strony państwa.
W 2017 roku w Rosji przyjęto kolejną ustawę, tym razem pozwalającą na uznanie mediów za "zagranicznych agentów". Pod koniec 2019 roku pojawiła się nowa ustawa, na mocy której za "agentów" mogą być uznane osoby fizyczne współpracujące z mediami - "zagranicznymi agentami" i otrzymujące fundusze z zagranicy.
Źródło: PAP