Władze Moskwy odrzuciły wniosek o przeprowadzenie na stołecznym placu Bołotnym wiecu z udziałem 1000 osób, którego organizatorzy zamierzali protestować przeciw złagodzeniu przepisów o przemocy w rodzinie. Projekt ustawy rozważa obecnie niższa izba parlamentu. Materiał "Faktów z Zagranicy".
Jak powiadomili w poniedziałek organizatorzy, władze miasta uznały, że na placu Bołotnym brak miejsca do przeprowadzenia zgromadzenia o zgłoszonej przez nich liczbie osób. Urzędnicy ocenili również, że mityng przeszkodzi w przemieszczaniu się pieszych i pojazdów i ograniczy mieszkańcom stolicy dostęp do obiektów infrastruktury.
Przedstawicielka organizatorów Aleksandra Woskriesienska zapowiedziała zaskarżenie decyzji władz miasta. Organizatorzy zamierzają też złożyć wniosek o przeprowadzenie mityngu w innym miejscu, w jednym ze stołecznych parków. Na placu Bołotnym odbywały się w przeszłości wielotysięczne zgromadzenia, których organizatorzy otrzymywali zgodę władz. W latach 2011-12 plac był miejscem masowych protestów zorganizowanych przez opozycję, oskarżającą władze o fałszerstwa wyborcze.
Parlament będzie głosował
Wiec w proteście przeciwko ustawie, która - jak zapowiadają jej inicjatorzy - ma dekryminalizować przemoc w rodzinie, planowano na 28 stycznia.
Wcześniej, 25 stycznia, niższa izba parlamentu - Duma Państwowa - będzie głosować w drugim czytaniu nad projektem ustawy. Przewiduje on, że przemoc fizyczna wobec bliskich krewnych będzie wykroczeniem administracyjnym, jeśli dojdzie do niej po raz pierwszy. Kolejny przypadek ma grozić sprawcom odpowiedzialnością karną. Inicjatorzy ustawy, deputowani z obu izb parlamentu, powołują się na rozbieżność w karach za przemoc fizyczną w przypadku, gdy dopuszczają się jej osoby trzecie i gdy dochodzi do niej w rodzinie. W zeszłym roku złagodzono bowiem w Rosji kary za użycie przemocy fizycznej, jeśli taki czyn nie powoduje uszczerbku dla zdrowia. Kary złagodzono w ramach liberalizacji ustawodawstwa, ale nie objęła ona sprawców przemocy wobec bliskich krewnych.
Przeciwnicy obecnej zmiany przepisów uważają, że przemoc domowa nawet przy braku obrażeń fizycznych może pociągać za sobą poważne skutki psychologiczne. Wskazują, że karanie za pierwszy przypadek ma działać prewencyjnie - zapobiegać kolejnemu, poważniejszemu pobiciu. "To jest poważne przestępstwo, powinno być ono uznane właśnie za przestępstwo i być efektywnie karane" - napisała w niezależnej "Nowej Gaziecie" psycholog Natalia Chodyriewa. Przewodniczący Dumy Państwowej Wiaczesław Wołodin zapowiadał przed drugim czytaniem projektu uwzględnienie zdania opinii publicznej. O tym, że 59 proc. Rosjan popiera złagodzenie przepisów, mówią wyniki sondażu Ogólnorosyjskiego Centrum Badania Opinii Publicznej (WCIOM), związanego z Kremlem ośrodka socjologicznego. Z badania wynika również, że Rosjanie są podzieleni w sprawie efektu, jaki przyniesie zmiana przepisów. 41 proc. uważa, że nowe prawo będzie miało pozytywny wpływ, a 40 proc. - że nie zmieni ono sytuacji, jeśli chodzi o przemoc w rodzinie. Statystyki MSW Rosji za 2015 rok mówią o 50 tysiącach przestępstw polegających na przemocy w rodzinie. Oznacza to, że do takich przypadków dochodzi w Rosji co 12 minut, przy czym są to dane tylko o przypadkach, w których zapadł wyrok skazujący.
Autor: mtom / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock